Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oświadczyła na konferencji prasowej, że ws. nieruchomości przy Chmielnej 70 została wprowadzona w błąd przez ówczesnych pracowników BGN. Jak mówiła zeznania jednego z nich są źródłem dla komisji weryfikacyjnej i są wykorzystywane w walce politycznej z nią.

REKLAMA

Zostałam wprowadzona w błąd, oszukana. Poinformowano mnie, że zarówno dyrektor (Biura Gospodarki Nieruchomościami) jak i pracownik merytoryczny pan Krzysztof Śledziewski przygotowujący decyzję (ws zwrotu), nie ma wiedzy o spłacie nieruchomości. Mam na to zresztą świadków. Taką też informację na podstawie przygotowanych przez BGN dokumentów przedstawił mój zastępca Radzie Miasta - powiedziała prezydent stolicy na czwartkowym briefingu prasowym.

W aktach sprawy znajdowała się korespondencja miasta stołecznego Warszawy prowadzona z Ministerstwem Finansów w roku 2010 roku jeszcze na dwa lata przed wydaniem decyzji, wówczas minister finansów napisał, że nie dysponuje dokumentacją związaną z wypłatą odszkodowania za nieruchomość położoną przy Chmielnej 70 na mocy układu zawartego pomiędzy rządem PRL a Królestwem Danii - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz

Dodała, że na stronie internetowej resortu finansów "również nie było informacji o wypłacie odszkodowania, były inne adresy".

Takich informacji nie było w ubiegłym roku już za czasów tzw. dobrej zmiany, nie byłoby zwrotu tej nieruchomości gdyby Ministerstwo Finansów wcześniej wydało decyzję administracyjną, a kiedy to zrobiło? Dopiero pod koniec ubiegłego roku - cztery lata po decyzji zwrotowej, kiedy temat zwrotu Chmielnej od pół roku był gorącym tematem medialnym - podkreśliła prezydent stolicy.

Zdaniem Gronkiewicz-Waltz zeznania byłych pracowników BGN są wykorzystywane w walce politycznej. Nie byłoby też tematu zwrotu Chmielnej 70, gdyby Krzysztof Śledziewski, pracownik BGN-u, którego zeznania są dzisiaj wykorzystywane jako oręż w walce politycznej ze mną, nie zataił przed przełożonymi dokumentów, które dawały nam możliwość innego rozpatrzenia wniosku - zaznaczyła.

Podkreślił, że Śledziewski "został dyscyplinarnie zwolniony z pracy". A dzisiaj zeznaje przed komisją i jest wiarygodny jakby wydawało się z atmosfery panującej na komisji, jest źródłem dla komisji - dodała.

Prezydent Warszawy podkreśliła, że w momencie napływających informacji świadczących o nieprawidłowościach dotyczących Chmielnej 70, miasto skupiło się na "dołożeniu starań żeby zabezpieczyć nieruchomość".

Zrobiłam to co do mnie należało, zwolniłam pracowników dyscyplinarnie, ponieważ zaczęli tuszować dokumenty, na to są oczywiście dowody (...) wprowadzili mnie w błąd bądź nie wykazali się niektórzy odpowiednim nadzorem nad pracownikami jak choćby dyrektor BGN-u - dodała Gronkiewicz-Waltz.

(az)