Hanna Gronkiewicz-Waltz przystępuje do ataku. Jak twierdzi, przepis złożenia oświadczenia majątkowego o działalności jej męża, w ogóle jej nie dotyczy. Przypomnijmy, prezydent stolicy może stracić stanowisko, ponieważ dwa dni po terminie złożyła dokumenty w tej sprawie.
Oświadczenia majątkowe muszą składać samorządowcy, których małżonkowie prowadzą biznes na terenie danej gminy – podkreślała dziś na konferencji prasowej Hanna Gronkiewicz-Waltz. Mnie ten przepis w ogóle nie dotyczy. Mój mąż, choć prowadzi działalność gospodarczą, to nie wykonuje jej na terenie gminy Warszawa - tłumaczyła.
A mąż Gronkiewicz-Waltz zajmuje się wytyczaniem tras autostrad. I - jak dodaje pani prezydent - od 2004 roku nie robił nic w Warszawie. Dlaczego więc oświadczenie złożyła? Dla przejrzystości - odpowiada Gronkiewicz-Waltz. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Przypomnijmy. Hanna Gronkiewicz-Waltz podobnie jak kilkuset innych samorządowców spóźniła się ze złożeniem oświadczeń majątkowych. Gdy sprawa wyszła na jaw, wojewoda mazowiecki z PiS-u jako pierwszy krzyczał, że trzeba ją pozbawić stanowiska. Dziś Wojciech Dąbrowski nieco spuszcza z tonu. Dlaczego?
Najprawdopodobniej PiS ma problem, jak zinterpretować niejasne przepisy ustaw samorządowych. Jedna z nich mówi, że karą dla spóźnialskich powinna być tylko utrata diety, druga zaś, że grozi to wygaśnięciem mandatu. Znani prawnicy uważają jednak, że to kara niewspółmierna do winy i proponują, by niespójne przepisy interpretować na korzyć zainteresowanego.
Dziś na konferencji prasowej Wojciech Dąbrowski zastrzegał, spór powinien rozstrzygnąć resort spraw wewnętrznych i administracji. Ale do tej pory ministerstwo nie wydało jeszcze opinii w tej sprawie.