Krajowa Rada Sądownictwa stwierdziła, że ustawa o ustroju sądów nie upoważnia ministra sprawiedliwości do żądania przesyłania mu akt spraw. Podkreśliła też, że powinien on możliwie szybko dostosować rozporządzenia do tej ustawy. Mimo takiej oceny Jarosław Gowin nadal uważa, że nie złamał prawa, prosząc o akta spraw szefa Amber Gold. Podkreśla, że rozstrzygający głos w tej sprawie powinien mieć Trybunał Konstytucyjny.

REKLAMA

Jeżeli orzeczenie TK będzie wskazywało na potrzebę modyfikacji prawa, to ona powinna iść w kierunku dokładnie odwrotnym do tego, co postuluje KRS - stwierdził Gowin. Gdybym rzeczywiście nie miał prawa dostępu do akt, to nie byłbym w stanie wywiązać się ze swojego konstytucyjnego obowiązku, jakim jest przekazanie pełnej informacji polskiemu Sejmowi i za jego pośrednictwem opinii publicznej - zaznaczył. Dodał, że oceniając jego postępowanie KRS "jest sędzią we własnej sprawie". Z szacunkiem przyjmuję stanowisko KRS. Pozostaję przy swoim - podkreślił. Bardzo chciałbym, aby środowisko sędziowskie znalazło w sobie więcej gotowości do samorozliczenia, a mniej gotowości do surowego oceniania innych - podsumował.

Zażądał akt spraw szefa Amber Gold

W związku ze sprawą Amber Gold minister sprawiedliwości zażądał przewiezienia do siedziby resortu akt spraw karnych dotyczących szefa tej firmy Marcina P. Niektórzy prawnicy twierdzą, że złamał w ten sposób prawo. O to samo podejrzewają też szefa gdańskiego sądu apelacyjnego, który udostępnił mu te akta.

Resort sprawiedliwości utrzymuje, że kwestię dostępu ministra do akt reguluje regulamin urzędowania sądów powszechnych, który ostatnio był modyfikowany w bieżącym roku. Głosi on, że "akta sprawy przesyła się na każde żądanie po wykonaniu niezbędnych czynności w sprawie: Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Ministrowi Sprawiedliwości, Sądowi Najwyższemu, Rzecznikowi Praw Obywatelskich, Rzecznikowi Praw Dziecka oraz sądowi odwoławczemu".