Jugosławia przygotowuje się do użycia siły przeciwko albańskim separatystom. Do interwencji ma dojść w strefie buforowej ustanowionej przez KFOR wzdłuż granicy Serbii i Kosowa.
Brytyjski "Telegraph" powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela jugosłowiańskiej armii pisze, że specjalne jednostki mogą zostać rozmieszczone w przygranicznym pasie - zwłaszcza w dolinie Preszewa - w ciągu kilku najbliższych dni. Wczorajsze rozmowy między Serbią a albańskimi separatystami w sprawie zawieszenia broni w tej dolinie nie przyniosły rezultatów. Niepowodzeniem zakończyły się więc wysiłki NATO, aby zakończyć trwające od ponad roku walki w okolicach Kosowa. W wiosce Lucante, gdzie stacjonują Serbowie, znów było słychać strzały. Niedawno utworzona albańska Wyzwoleńcza Armia Preszewa, Medwedji i Bujanovca (UCPMB) odrzuciła propozycję przerwania walk po rozmowach z wysłannikiem NATO, Peterem Feithem. Według nich, projekt zakłada przekazanie Serbom wioski, która aktualnie jest pod ich kontrolą. "Ten warunek jest nie do zaakceptowania" - powiedział dowódca Albańczyków przedstawiający się jako Vullnet. "Ponowimy nasze wysiłki" - krótko skomentował fiasko negocjacji lokalnej prasie Feith. Albańczycy zajęli pięciokilometrową strefę zdemilitaryzowaną, do której - na podstawie porozumienia z NATO z 1999 roku - nie wolno było wkraczać ani armii jugosłowiańskiej, ani serbskim siłom
bezpieczeństwa.
Dziś rokowania mają być kontynuowane. Serbskie siły są w stanie ciągłego pogotowia: "Policja i wojsko czekają. Mamy dwie opcje. Jesteśmy gotowi i bardzo chcemy rozwiązać ten problem na drodze pokojowej. Jednak jeśli wysiłki międzynarodowych przedstawicieli i naszych władz nie przyniosą rezultatu, jedynym sposobem będzie przeprowadzenie anty-terrorystycznej akcji". Brytyjski "The Sunday Times" pisze, że separatyści walczący w południowej Serbii i na granicy z Macedonią są finansowo zasilani przez albańską diasporę, która przelewa miliony dolarów na tajne fundusze. Mimo wysiłków europejskiej policji dotychczas nie udało się zablokować dostępu do tych pieniędzy. W minionym tygodniu kosowscy Albańczycy mieszkający obecnie w Londynie potwierdzili, iż zażądano od nich sporego "datku na Kosowo". Podobnie jest w Szwajcarii. W ciągu ostatniego roku w starciach pomiędzy UCPMB a serbskimi siłami bezpieczeństwa zginęło około 30 osób.
foto EPA
09:40