Setki tysięcy złotych mogła kosztować ewakuacja lotnisk w Warszawie i Modlinie po wtorkowym telefonie pijanego mężczyzny. Twierdził on, że na obu lotniskach podłożono bomby.
Port lotniczy imienia Chopina akcję służb wycenił na blisko 20 tysięcy złotych - dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Kwolek. Najwyższą kwotą będą koszty przesunięcia połączeń lotniczych. Przewoźnicy latający z warszawskiego portu musieli zmienić pory połączeń kilkunastu lotów. Swoje koszty szacują też sklepy i restauracje działające na Okęciu.
Podobne szacunki są też przygotowywane na lotnisku w Modlinie. Tam koszty będą niższe, bo opóźnionych zostało mniej lotów.
Wkrótce zarząd podejmie decyzje o tym jakiej kwoty będziemy się domagać - powiedział RMF FM rzecznik lotniska imienia Chopina.
Wczoraj przedstawiciele lotniska w Warszawie poinformowali, że złożą pozew cywilny przeciwko sprawcy wtorkowego fałszywego alarmu bombowego. Będą domagać się przede wszystkim odszkodowania i zwrotu kosztów akcji ewakuacyjnej. Lotnisko musiało opuścić 300 osób, 13 samolotów było opóźnionych.
Władze lotniska nie wykluczają też pozwu zbiorowego w imieniu wszystkich poszkodowanych w wyniku fałszywego alarmu - czyli np. linii lotniczych i poszczególnych pasażerów. Ponadto zapowiadają, że będą domagać się opublikowania zdjęcia i nazwiska autora głupiego żartu.
Z kolei dla portu w Modlinie to druga taka akcja w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Po ostatnim alarmie, też wywołanym przez nietrzeźwego mężczyznę, linia Ryanair oszacowała swoje straty na ponad 360 tysięcy złotych, a port lotniczy na kilkanaście tysięcy.
(ug)