W czwartek warszawski sąd okręgowy ma ogłosić wyrok w procesie o ochronę dóbr osobistych, który I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka wytoczyli Stanisławowi Piotrowiczowi. Poszło o słowa o "sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami".
W sierpniu 2018 r., podczas obrad Krajowej Rady Sądownictwa, na których Rada miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu demonstrantów reprezentujących ruch Obywatele RP. Stanisław Piotrowicz - ówczesny poseł Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego - odnosząc się wówczas do manifestacji powiedział dziennikarzom, że nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego. Dopytywany o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi także o to, żeby "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej".
Słowa Piotrowicza wzbudziły oburzenie i sprzeciw części środowiska sędziowskiego. W związku z wypowiedzią byłego posła prezes Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Stanisław Rączka złożyli pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych przeciwko Piotrowiczowi. Sędziowie domagają się przeprosin w mediach oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Rozprawa w tym procesie odbyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie drugiego grudnia 2019 r. Zeznania składali wówczas Małgorzata Gersdorf i Krzysztof Rączka oraz w charakterze świadka wiceprzewodniczący KRS sędzia Wiesław Johann. Stanisław Piotrowicz nie przybył wtedy do sądu.
Pierwsza prezes SN powiedziała w sądzie, że wypowiedzią Piotrowicza poczuła się urażona osobiście, co do godności zawodowej i sprawowanego urzędu. Moja cześć została mi zabrana, moje dzieci będą mogły mówić, że ja jestem złodziejką, moi uczniowie będą mnie się pytać, czy jestem złodziejką. Ludzie na ulicy będą mieli możliwość pytać mnie, ile się nakradłam. Tak się zresztą dzieje - wskazała I prezes SN.
Prezes Gersdorf podkreśliła, że w słowach Piotrowicza uderzyło ją najbardziej to, że "dotyczyły absolutnie sędziów SN". Wskazała też, że kontekst wypowiedzi byłego posła Stanisława Piotrowicza był jasny, a sporne słowa padły przy okazji prac KRS nad wyborem nowych sędziów SN.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video