Około 8,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy zostało postawionych w stan wyższej gotowości, by móc szybko przemieścić się do Europy - zapowiedział Pentagon. Na razie jednak nie ma ostatecznej decyzji w sprawie ich wysłania. Z Moskwy z kolei płyną głosy, że na każde wzmocnienie sił NATO na wschodniej flance Rosja odpowie adekwatnie, czyli też rozmieści dodatkowe oddziały swoich zachodnich granic. W Radiu RMF24 z gen. Mieczysławem Bieńkiem, byłym zastępcą dowódcy strategicznego NATO, rozmawiał Bogdan Zalewski.
Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Bogdan Zalewski, RMF FM: Czy pana zdaniem Władimir Putin zdecyduje się na użycie siły wobec Ukrainy?
Gen. Mieczysław Bieniek: Bardzo trudno jest zgadnąć, co siedzi w głowie Putina, chociaż będąc przy władzy 22 lata można już stracić nieco rozsądku, ale ja myślę, że ciągle ten zdrowy rozsądek posiada. Chociaż ilość sprzętu i wojska ściągniętego na granice rosyjsko-ukraińską i białorusko-ukraińską brzmi groźnie. To są brygady artylerii, brygady pancerne, grupy bojowe...
Ale pojawiają się, panie generale, takie komentarze, że te 120 tys. rosyjskich żołnierzy przy granicy Ukrainy to może być za mało, by zaczynać taką regularną, zmasowaną wojnę.
I oczywiście stosunek sił atakującego do walczącego, do broniącego się to jest trzy do jednego. Ale wojna, nie tylko ta konwencjonalna, na tym polega, że nacierają masy pancerne, zmechanizowane, lotnisko, artyleria, ale to są również uderzenia cybernetyczne, to jest obezwładnienie sieci dowodzenia i rozpoznania. To są uderzenia elektromagnetyczne. Ukraińcy są przygotowani na tego rodzaju działania.
A te regularne oddziały są po to, żeby straszyć?
Celem Putina jest zdezorganizowanie architektury bezpieczeństwa, to jest raz, oraz podważenie solidarności państw, to jest dwa, i jedności państw Unii Europejskiej - to jest trzy. Na razie nie udało mu się tych celów osiągnąć. Nawet wysuwając tak bezczelne żądania, jak nie wzmacniać państw NATO w tej strefie postsowieckiej.
Czy rzeczywiście Putinowi to się nie udało? Ja tak oceniam poziom solidarności sojuszników i cytuję tu w naszym radiu RMF24 głosy płynące z Ukrainy. Kijów jest bardzo mocno rozczarowany zaniepokojony postawą Berlina. Jak pan ocenia politykę Niemiec?
Trudno mi oceniać politykę Niemiec, ponieważ nie jestem politykiem, ale z tego, co widzę, to rząd nowego kanclerza jeszcze się jakoś nie zorganizował wewnętrznie. Premier Bawarii mówi zupełnie co innego, a na forum NATO Niemcy pokazują swą solidarność w sprawie europejskiego bezpieczeństwa. Minister spraw zagranicznych Niemiec była przecież w Moskwie też zdecydowanie powiedziała, że działania z użyciem siły będą niedopuszczalne. Natomiast nacisk wywierany przez Putina na Ukrainę w celu dalszej jej destabilizacji, rozmieszczenie tych sił, groźba doprowadziły do tego, że z Putinem zaczyna się rozmawiać. Pamiętajmy, że od 2014 roku był izolowany, Rosja była izolowana, ponieważ Krym został zagarnięty, a dzisiaj spowodowało to, że zaczynamy rozmawiać. Dyplomacja - to jest najważniejsze na dzisiaj - i sankcje ekonomiczne, albo groźby sankcji ekonomicznych. To są instrumenty, które społeczeństwa międzynarodowe, szczególnie społeczeństwa zachodnie muszą wykorzystać, żeby zapobiec eskalacji konfliktu, żeby ten zimny, bardzo zimny konflikt, żeby się nie przerodził w gorący konflikt, bo to będzie miało wpływ nie tylko na bezpieczeństwo Ukrainy, ale również Polski i państwo bliskich, a w przyszłości całej Europy.
A czy dyplomacja wygra z dezinformacją? Jak pan sądzi?
No właśnie - dezinformacja jest częścią wojny hybrydowej. Dyplomacja pracuje w ciszy podobno, ale dzisiaj to dyplomacja brzmi głośno. Ten cykl spotkań: Genewa i Biden-Putin, NATO, OBWE - to wszystko wiąże się w jeden cykl. Jeszcze raz mówię - długoterminowy cel Putina to destabilizacja systemu bezpieczeństwa europejskiego i nowa architektura z Rosją w roli głównej. A ten krótkoterminowy to jest operacyjne uruchomienie Nord Stream 2 i tutaj właśnie ten głos Niemiec jest taki niejednoznaczny, bo czasami interesy ekonomiczne biorą górę nad interesami bezpieczeństwa. Ale pamiętajmy, że jak nie ma bezpieczeństwa, to żadne sprawy rozwoju kraju nie są nie są tutaj na pierwszym planie.
Panie generale, tak na koniec jeszcze, bo przeprowadzamy sondaż i sondy wśród naszych słuchaczy. Jak Polska powinna się zachować w sytuacji ewentualnej -naprawdę tutaj duże założenie, warunkowy tryb - ewentualnej agresji zmasowanej Rosji na Ukrainę? Jak Polacy powinni się zachować?
Z militarnego punktu widzenia my nie możemy udzielić żadnej gwarancji bezpieczeństwa pod względem takim, że nasze wojska czy nasze siły szybkiego reagowania tam wejdą i wspomogą, ponieważ my nie mamy żadnego układu bezpieczeństwa zbiorowego z Ukrainą. My jesteśmy członkiem paktu NATO. Natomiast możemy wspomóc Ukrainę w zakresie sprzętowym, sprzętu przeciwlotniczego, przeciwpancernego - takiego lekkiego, takiego obronnego, np. kamizelkami kuloodpornymi.
A jaki pierwszy gest, by pan wykonał, gdyby doszło do takiego czarnego scenariusza?
Jak mówię: wzmocnienie systemów defensywnych, obronnych, no i oczywiście wzmocnienie gotowości bojowej naszych wojsk na flance wschodniej.