"Droga wewnętrzna", „teren prywatny" od takich napisów roi się w polskich miastach i osiedlach. Problem w tym, że nikt nie kontroluje przestrzegania tych zakazów. Kto zatem pilnuje tam porządku, jeżeli w samym Krakowie jest ponad 200 strażników?
Zwykle porządku pilnują dozorcy, albo sąsiedzi. Straż miejska pojawia się tam rzadko. Raz tylko w parku widziałam straż. Przydałoby się żeby chociaż od czasu do czasu kierowców skontrolować, bo też jeżdżą różnie – mówi mieszkanka jednego z krakowskich osiedli.
Najwyraźniej przydatność strażników bywa żadna, ponieważ poza strefami ograniczonego ruchu strażnik bez policjanta nie może w ogóle zatrzymać kierowcy.
Utrzymanie armii 200 tysięcy strażników kosztuje ciężkie pieniądze, a efektów ich działań nie widać.