W kościele na gdyńskim Oksywiu rozpoczyna się msza żałobna, po której uroczyście pochowani zostaną trzej komandorzy Marynarki Wojennej - ofiary zbrodni stalinowskich w latach 50. Spoczną w nowej Kwaterze Pamięci na Cmentarzu Marynarki Wojennej - informuje reporter RMF FM Kuba Kaługa.
Przewidziany jest udział i przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy podczas uroczystości na cmentarzu Marynarki Wojennej.
W mszy św. uczestniczą m. in. rodziny zamordowanych komandorów, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Jarosław Mika, Inspektor Marynarki Wojennej kontradm. Mirosław Mordel, parlamentarzyści PiS, prezes IPN Jarosław Szarek i prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
65 lat temu, 16 grudnia 1952 r., na podstawie wyroku Najwyższego Sądu Wojskowego straceni zostali kmdr por. Zbigniew Przybyszewski i kmdr Stanisław Mieszkowski oskarżeni o "próbę obalenia władzy ludowej". Cztery dni wcześniej rozstrzelany został skazany w tym samym procesie kmdr Jerzy Staniewicz. Oficerowie ci w okresie II RP służyli w Marynarce Wojennej; w kampanii 1939 r. walczyli na Helu. Ich miejsce pochówku przez długie lata nie było znane, IPN zlokalizował je w ostatnich latach na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach.
Sobotnie uroczystości rozpoczęła msza św. w intencji zamordowanych w kościele Marynarki Wojennej RP pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Gdyni Oksywiu. Nabożeństwu przewodniczy biskup polowy gen. bryg. Józef Guzdek. Po mszy kondukt z trumnami przejdzie na gdyński Cmentarz Marynarki Wojennej, na którym w Kwaterze Pamięci zostaną pochowani oficerowie.
Podczas uroczystości przedstawicielowi rodziny zostanie wręczony akt pośmiertnego mianowania kmdr Jerzego Staniewicza na stopień kontradmirała. Wcześniej pośmiertnym awansem na stopień kontradmirała objęty został także Stanisław Mieszkowski.
Trzech oficerów Marynarki Wojennej - komandorzy Stanisław Mieszkowski, Jerzy Staniewicz i Zbigniew Przybyszewski - zostało zabitych strzałami w głowę w grudniu 1952 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Na śmierć skazano ich w procesie, w którym - za rzekome szpiegostwo i dywersję - sądzonych było w sumie siedmiu komandorów. Wszyscy oficerowie jeszcze przez II wojną światową służyli w polskiej marynarce i w kampanii wrześniowej brali udział w obronie Helu.
W trakcie śledztwa prowadzonego na podstawie sfabrykowanych dowodów oskarżeni byli wielokrotnie torturowani. Niektórzy przyznali się do winy, przed sądem wszyscy wycofali zeznania jako wymuszone. Proces zakończył się wyrokami dożywotniego więzienia dla dwóch oficerów oraz śmierci wobec pięciu oskarżonych (dwóch zostało później ułaskawionych przez ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta).
W 1956 r. wszystkich oficerów skazanych w procesie nazywanym "procesem komandorów" zrehabilitowano. Rok później komisja powołana po śmierci Bieruta dla zbadania przypadków łamania prawa w naczelnych wojskowych organach ścigania i wymiarze sprawiedliwości zdegradowała i usunęła z wojska oficerów, którzy brali udział w śledztwie i procesie.
Miejsce pochówku trzech zamordowanych oficerów przez długi czas nie było znane. W latach 2014-16 wśród szczątków znalezionych na tzw. Łączce na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach zidentyfikowano szczątki Przybyszewskiego, Mieszkowskiego i Staniewicza.
W sobotę szczątki oficerów spoczną w powstającej na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni Kwaterze Pamięci, która ma też stać się miejscem pochówku i upamiętnienia wiceadm. Józefa Unruga - dowódcy obrony Wybrzeża w 1939 r., jego żony oraz 21 jego podwładnych. Unrug, który po wojnie zamieszkał za granicą, zmarł w 1973 r. we Francji i tam został pochowany.
Szef BBN, Paweł Soloch poinformował, że na przyszły rok BBN planuje sprowadzenie prochów adm. Józefa Unruga. Prace nad przygotowaniem pogrzebu "Trzech Komandorów" oraz sprowadzeniem szczątków admirała Unruga rozpoczęto na początku 2016 r.
Pamiętamy, chcemy pamiętać, zawsze będziemy o was pamiętać - chcemy powiedzieć rodzinom ofiar totalitaryzmu - napisał premier Mateusz Morawiecki w liście do uczestników uroczystości państwowego pogrzebu trzech oficerów Marynarki Wojennej straconych w grudniu 1952 r. przez władze PRL po sfingowanym procesie.
Premier Mateusz Morawiecki nie uczestniczy w uroczystościach w Gdyni, ale w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Gdyni Oksywiu został odczytany jego list skierowany do uczestników uroczystości. "Efekty prac na Łączce mają prawo wstrząsnąć Polską i Polakami zwłaszcza rodzinami oraz bliskimi ofiar, bo z pełną mocą udowadniają, że wojna nie skończyła się dla Polski w 1945 roku, to gorzka i smutna prawda" - napisał prezes Rady Ministrów. Zwracając się do rodzin ofiar totalitaryzmu podkreślił, że "pamiętamy, chcemy pamiętać, zawsze będziemy pamiętać".
Prezes IPN, Jarosław Szarek w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że zamordowani "od dziś będą mieli swoje groby w Gdyni, w mieście szczególnym, nad Bałtykiem, gdzie ziściły się marzenia naszych przodków". Dzisiaj wracają i będą pod waszą opieką, mieszkańcy wolnej i dumnej Gdyni (...) tą pamięć poniesiecie dalej, będzie opowiadać swoim dzieciom, wnukom bo pamięci o bohaterach nie da się zabić, ona zawsze wraca - mówił prezes IPN. Zwrócił uwagę, że "to kolejny pogrzeb, który jest tego dowodem, bohaterowie zawsze wracają".
Dziś czynimy kroki w kierunku oddania honoru i wypełnienia zobowiązania pochowania w godny sposób zdradziecko zamordowanych żołnierzy polskiej marynarki - mówił w sobotę podczas pogrzebu "Trzech Komandorów" w Gdyni prezydent Andrzej Duda.
Prezydent przywołał słowa admirała Józefa Unruga, który mówił, że nie będzie chciał spocząć w polskiej ziemi, dopóki "nie spoczną w godny sposób w niej jego żołnierze zdradziecko zamordowani".
Prezydent podkreślił, że jest to szczególnie ważne w kontekście zbliżających się obchodów 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Tej niepodległości, której oni bronili. Cieszę się ogromnie, że w tym tak ważnym dla Polski momencie możemy tym wielkim żołnierzom Rzeczpospolitej, jej marynarzom oddać należny im hołd - mówił prezydent.
(ph)