Co najmniej kilkanaście zabiegów operacji plastycznych i okulistycznych wykonano w gdańskim szpitalu wojewódzkim wbrew prawu - ustalił reporter RMF FM. Obywatelka Szwecji zapadła w śpiączkę po zabiegu plastycznym piersi. Zabieg wykonano, mimo że szpital nie miał do tego prawa. Od jutra w szpitalu rozpoczną się kontrole Urzędu Wojewódzkiego i Marszałkowskiego.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

karpiński

Zabiegi wykonywano na podstawie umów z prywatnymi firmami, które zawarto w latach poprzednich. Bezprawnie, bo szpital nie miał w rejestrze swojej działalności wykonywania takich zabiegów, ani nawet takich oddziałów. Operacje wykonywano, dopóki nowy dyrektor szpitala zorientował się, że pacjentki nie mają odpowiedniej opieki lekarskiej.

Zabezpieczenie pacjentów po zabiegu operacyjnym nie jest takie, jakie w pełni odpowiadałoby standardom - mówi doktor Jarosław Litwin. Jego zdaniem krążenie u pacjentki ustało tuż po przewiezieniu z sali operacyjnej na oddział zwykły, gdzie nie było odpowiedniej opieki lekarskiej.

Kiedy narzeczony zobaczył niefachową akcję reanimacyjną, przez 6 godzin domagał się przewiezienia chorej na oddział intensywnej terapii. Najprawdopodobniej ten czas miał decydujący wpływ na stan zdrowia pacjentki.

Dyrektor szpitala, w którym przeprowadzono zabieg, w imieniu swojego nadzorcy skierował sprawę do prokuratury. To ona wyjaśni, co zaszło - usłyszał reporter RMF FM w urzędzie marszałkowskim, który nadzoruje szpital.

Wojewódzkie Centrum Traumatologii nie ma oddziału chirurgii plastycznej, nie ma zatrudnionych lekarzy chirurgów plastycznych i nie ma takiego uprawnienia, jako szpital publiczny, do prowadzenia tego typu działalności. Jeżeli ktoś, kto prowadzi działalność inną niż zarejestrowana przez służby wojewody, jest to przestępstwo - mówi lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński.

Lekarz wojewódzki zażąda pisemnych wyjaśnień. Kto odpowiada za blok operacyjny, kto pozwolił na wejście na operacyjny, czy lekarze, którzy prowadzili te operacje są zatrudnieni w tym szpitalu, kto na to wyraził zgodę, kto zawarł umowę - mówi Karpiński. Podejrzewa, że takich zabiegów mogło być więcej. Będzie czekał na te wyjaśnienia dwa, najdłużej trzy dni.