Z Gdańska zaczęły dziś znikać mobilne reklamy, ustawiane na przyczepkach na przykład przy drogach czy na ogólnodostępnych miejscach parkingowych. W miasto wyruszyły już specjalne patrole, złożone m.in. ze strażników miejskich, pracowników zarządu dróg i zieleni, urzędu miasta oraz firm zajmujących się pomocą drogową, które usuwają nielegalne billboardy.
Według urzędników, przyczepki z reklamami trzeba usunąć, bo stoją nielegalnie na miejskich gruntach, zasłaniają widoczność kierowcom, a do tego są po prostu nieestetyczne i szpecą miasto. Według szacunków, w całym mieście jest ponad 100 takich reklam. Problem nie jest nowy, mieszkańcy zwracali uwagę na nielegalne reklamy od lat. Zajęcie się problemem zajęło jednak kilka lat.
Nie ma jasnych przepisów w Polsce, które regulowałyby tę kwestię. Dlatego była potrzebna konsultacja wielu służb i wydziałów miasta. Jesteśmy pierwszym miastem w kraju, które tak rzetelnie się za to zabrało. Na podstawie analiz - wspólnie z prawnikami - prezydent podpisał rozporządzenie, które reguluje tę kwestię i zezwala na usuwanie mobilnych reklam z przestrzeni miejskiej - tłumaczy Emilia Salach z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Teraz tak zwane mobile będą trafiać na strzeżony parking. Właściciele - jeśli zapłacą - mogą je później odebrać. Pokryć trzeba będzie koszty usunięcia i transportu reklamy czy mandatu - jeśli np. straż uzna, że taka reklama zniszczyła miejską zieleń czy uszkodziła chodnik. Akcja usuwania reklam potrwa do skutku i będzie sukcesywnie powtarzana.
Samo usunięcie przyczepki często nie jest łatwym zadaniem. Ich właściciele zabezpieczają bowiem swoje pojazdy - na przykład poprzez przez zakładanie łańcuchów na koła czy blokad na tak zwane zaczepy kulowe.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Właściciele firm, oferujących reklamy na przyczepkach, oficjalnie nie chcieli z nami rozmawiać. Niektórzy przyznają, że jeśli urzędnicy udowodnią, że reklamy rzeczywiście są nielegalne, to zgodzą się na ich odbiór, uiszczając odpowiednie opłaty. Kilku zapowiada jednak walkę o swoje mienie na drodze prawnej. Jak mówią, już podjęli konsultacje z prawnikami. Tłumaczą, że miasto nie ma prawa do wywożenia przyczepek, a urzędnicy dopuszczają się nadużycia. Pojazdy są bowiem ubezpieczone, zarejestrowane i dopuszczone do ruchu.
Urzędnicy są jednak pewni swojej racji. Nie ma przyzwolenia na zajmowanie przestrzeni miejskiej bez zezwolenia i bez wypełnienia pewnych proceduralnych kwestii. Te reklamy są ustawiane bez jakichkolwiek opłat i zezwoleń i dla nich miejsca nie będzie - argumentuje Salach. Dodaje, że na mocy nowego rozporządzenia prezydenta prośby o usuwanie reklam z gruntów miejskich zgłaszać będą mogli także mieszkańcy. Takie zgłoszenia należy kierować do dyżurnego inżyniera miasta.