Na działce pana Thomasa, bez jego zgody, wycięto drzewa, rozebrano dom oraz wybrano tony ziemi. Nikt nic nie wie, w tym deweloper, który przez rok budował tuż obok lokale mieszkalne i biurowe – pisze o tym „Gazeta Krakowska”.
Pan Thomas Zieliński, po latach pracy w Wiedniu, w lutym przyjechał do Krakowa, by rozpocząć odbudowę swojego rodzinnego domu. Wcześniej przez dziewięć lat walczył o pełne prawo do niego w sądzie. Udało się. Umówił się więc z architektem, chciał zaplanować prace, ale gdy przyjechał na miejsce, pod adres Królowej Jadwigi 100a, osłupiał.
Zamiast wysokich drzew, ogrodzenia i domu, zastał wyrównany teren posypany żwirem i tylko stertę cegieł, zapewne pochodzących z jego budynku, leżących na drewnianej palecie. Tymczasem sąsiedni domek zmienił się w biurowiec, a za nim powstały budynki mieszkalne.
Deweloper, który prowadził inwestycje, twierdzi, że nie ma nic wspólnego z nielegalną rozbiórką na działce obok i że jej nie zlecał pracującym dla niego robotnikom.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieli dziennikarze "Gazety Krakowskiej", Thomas Zieliński złożył zeznania na policji, która prowadzi już w tej sprawie śledztwo.
Jestem w szoku! Jak to możliwe, że w Krakowie znikają domy? - mówi Thomas Zieliński - Dom jednak należy do mojej rodziny od jakichś 100 lat. Był zrujnowany, ale z sentymentu chciałem go odbudować i przeprowadzić się do Krakowa.
Cały artykuł przeczytacie w dzisiejszej "Gazecie Krakowskiej".
(j.)