142 ustawy od marca do czerwca – to był plan rządu. Czerwiec powoli się kończy, a gabinet Marcinkiewicza przyjął zaledwie 53 projekty. Czy przez te dziewięć dni, które zostały do końca miesiąca, uda się jeszcze zrealizować ambitny plan?
Problem w tym, że plan - jak sprawdziła nasza reporterka - już uległ pewnym weryfikacjom i… skurczył się. Jesteśmy w pewnym niedoczasie - tłumaczy Kazimierz Marcinkiewicz. Nie będę tego ukrywał – zawsze mówię prawdę. Nie wypełnimy tego planu 140 ustaw, ale bardzo możliwe, że do 100 ustaw się przybliżymy.
Pytanie tylko: o ile się przybliżymy. Wszak w czerwcu tylko jedna rada ministrów, a sam premier przyznaje, że standardowa liczba ustaw przyjmowanych na posiedzeniu rządu nie przekracza kilku dokumentów. A to oznaczałoby, że plan nie zostanie zrealizowany nawet w połowie.
Ale oczywiście nie chodzi o to, by ekspresowo przyjmować byle co, bo doświadczenie uczy, że byłoby lepiej, gdyby niektóre akty prawne nie ujrzały światła dziennego. Jest to jednak kolejny dowód na to, jak łatwo obiecać 3 mln mieszkań, steki kilometrów autostrad, steki ustaw, a potem powiedzieć – „jesteśmy w niedoczasie”.