30 dni aresztu, trzyletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów i 11 tysięcy złotych zwrotu opłat biegłych sądowych - taki wyrok usłyszał w poniedziałek "Frog", czyli Robert N. w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów. Został skazany za wykroczenia podczas jednego z rajdów ulicami stolicy. Adwokat pirata zapowiedział apelację od wyroku do Sądu Okręgowego.
"Frog" stanął w poniedziałek przed sądem za notoryczne łamanie przepisów drogowych w czerwcu zeszłego roku. Chodzi o jazdę BMW blisko 230 kilometrów na godzinę, przekraczanie ciągłej linii czy ignorowanie czerwonego światła na skrzyżowaniach. Zeznawało dwóch świadków - jednego przewieziono z aresztu na Śląsku. Powołano też biegłego z zakresu fotografii i zapisu video. Analizował on wcześniej zapisy z radiowozu oraz z samochodu oskarżonego. Uznał, że filmy nie były modyfikowane. Świadek również potwierdził, że głos na wskazanych filmach należy do oskarżonego.
Obrońca oskarżonego Łukasz Krupa wnosił najpierw o wyłączenie mediów z rozprawy, a gdy sąd się na to nie zgodził - o zmianę składu sędziowskiego. Zdaniem adwokata, błędem było ujawnienie danych i wizerunku "Froga" na poprzedniej, pierwszej rozprawie w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów. Sędzia Jakub Iwaniec odpowiedział na tę uwagę, że oskarżony sam zapraszał media, a nagrania jego "popisów" są dostępne w internecie. Po blisko godzinie ogłosił, że "skład sędziowski w innym składzie nie uwzględnił wniosku obrony".
Sprawy "Froga" prowadzą sądy: Praga-Północ, Praga-Południe i Śródmieście, a Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów zajmował się jego wykroczeniami w dwóch postępowaniach. Zdecydowały o tym koszty procesowe: większość świadków jest bowiem ze stolicy. Wcześniej jedna ze spraw miała się toczyć w Kielcach. Ostatecznie zajmuje się nią jednak sąd z Mokotowa.
We wszystkich sprawach oskarżająca "Froga" policja żąda 5 tysięcy złotych i zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata. Maksymalnie mogła żądać nawet dożywotniego zakazu. "Rajdowy" bilans Froga to 110 zarzutów łamanie przepisów drogowych i ponad 500 punktów karnych.
Ciekawa jest opinia psychologiczna dotycząca "Froga". Wynika z niej, że Robert N. jest poczytalny, ale stawia się ponad prawem; uważa, że przepisy drogowe są dla tych, którzy nie umieją jeszcze jeździć. Przed publikacją filmów w sieci przez dwa lata był notowany za cztery wykroczenia drogowe. "Frog" ma prawo jazdy od 16. roku życia, najpierw uzyskał uprawnienia do kierowania motocyklem.
W przyszłym tygodniu sprawy "Froga" odbędą się w sądach na Pradze-Północ i Pradze-Południe, a na początku listopada w sądzie Warszawa-Śródmieście. Każda z nich mogłaby teoretycznie zakończyć się jeszcze w tym roku. Ewentualne przedawnienie może w każdym z tych przypadków nastąpić dwa lata po zdarzeniu.
Robert N. uważa, że jest niewinny. Trudno mu wskazać, kto podczas popełniania konkretnych wykroczeń był kierowcą, a kto pasażerem.
Choć nie zamieszcza już filmów w internecie, "Frog" jest aktywny w sieci. Jeszcze niedawno można było się zgłosić po zakup koszulek z jego logotypem.
W rozmowie z naszym dziennikarzem Robert N. przyznał, że do niedawna prowadził wypożyczalnię samochodów. Musiał jednak z tego zrezygnować - twierdzi, że częste wizyty w sądach uniemożliwiają mu jakąkolwiek działalność zawodową.
(mn)