Rosną opóźnienia w wystawianiu mandatów z fotoradarów. Reporter RMF FM ustalił, że Inspekcja Transportu Drogowego zdołała ukarać zaledwie co szóstego ze sfotografowanych kierowców. Wbrew pozorom nie są to dla nich dobre informacje, bo przy półrocznym opóźnieniu, sprawy zaczną trafiać do sądu. A dotychczasowe wpływy z kar od piratów drogowych to zaledwie 1 proc. sumy założonej w budżecie.

REKLAMA

Wygląda na to, że służba bardzo słabo radzi sobie z obsługą zdjęć z fotoradarów. Inspektorzy muszą je zgrywać ręcznie, osobno z każdego z 75 obecnie działających urządzeń. To oznacza, że trzeba podjechać do każdego z fotoradarów, zgrać zdjęcia z karty pamięci i wprowadzić do systemu, którym inspekcja obecnie dysponuje.

ITD cały czas chwali się, że radarów wkrótce przybędzie (choć miało ich być 300 od lipca). Przed końcem roku fotoradarów rzeczywiście może być nawet ponad 200, a to oznacza, że każdego dnia będą one robiły nawet 14 tysięcy zdjęć. Inspekcja zostanie praktycznie zasypana zdjęciami kierowców popełniających wykroczenia. Bez automatycznego systemu opóźnienia w wystawianiu mandatów mogą wtedy sięgnąć wielu miesięcy.

Tymczasem przetarg na ten komputerowy system jest coraz bardziej opóźniony, choć trwa już od 10 miesięcy. Pytany przez nas Marcin Flieger z inspekcji o sposoby pracy inspektorów z nowymi fotoradarami bez automatycznego systemu próbował nieudolnie tłumaczyć, że zdjęcia będą przetwarzane automatycznie... po zgraniu ich z fotoradarów. Czyli nic się nie zmieni. Niewydolność inspekcji odbije się na kierowcach, bo gdy ITD nie wyrobi się z nałożeniem kary w ciągu 6 miesięcy, sprawa trafia do sądu i to one będą karać kierowców.

Wiemy, jak "szybko" działają nasze sądy. Przy stałym dopływie nawet kilkunastu tysięcy takich spraw miesięcznie może się zdarzyć, że minie rok od wykroczenia, zanim uda się nałożyć karę, a wtedy pirat drogowy jej uniknie. Nie o to chyba chodziło autorom przyznania inspekcji nowych uprawnień.

Na razie zamiast usprawnić swoją pracę i szybko dokończyć przetarg na automatyczny system zarządzający fotoradarami, inspekcja chce znowelizować przepisy, by przyspieszyć i skrócić procedurę karania kierowców. Projekt ustawy już jest, ale na razie Sejm nie zdążył się nią zająć.

"To kompromitacja"

Wdrażanie automatycznego systemu fotoradarów to kompromitacja Inspekcji Transportu Drogowego - mówi RMF FM Jerzy Polaczek, były minister transportu. Poseł Polaczek przypomina, że ITD zebrała do tej pory z mandatów zaledwie 1 proc. zakładanych wpływów. Jednocześnie budżet inspekcji wzrósł z 20 do 150 milionów złotych, a jej szef właśnie odebrał stopień generała.

Zdaniem posła, największa porażka inspekcji to przedłużające się postępowania mandatowe. ITD cały czas próbuje przekonywać, że system ruszy lada moment i od razu zwiększy się bezpieczeństwo na polskich drogach. Problem w tym, że od wielu miesięcy powtarzają te same przykłady i kończą się im już wymówki coraz większych opóźnień uruchomienia systemu. Według posła Polaczka, bez automatycznego systemu komputerowego, który na pewno nie ruszy w tym roku, inspektorzy nadal będą robić wszystko na piechotę.

W efekcie liczba kierowców, którzy zamiast przez inspekcję będą karani przez sąd szybko wzrośnie. Więcej będzie też piratów drogowych, którzy z powodu przedawnienia w ogóle unikną kary, bo już teraz są takie przypadki. Poza tym sprawny system fotoradarów miał służyć poprawie bezpieczeństwa, a jego start zapowiadany na lipiec przesuwa się teraz aż na przyszły rok. Nie przeszkodziło to ministrowi transportu wnioskować o generalski stopień dla szefa ITD. Tomasz Połeć nominację już odebrał.