Nawet 5 lat więzienia może grozić mężczyznom, którzy robili zdjęcia zwłokom Ewy Tylman. Chodzi o pracowników zakładu pogrzebowego i mężczyznę, który zauważył ciało w Warcie w Czerwonaku koło Poznania. Jeszcze dzisiaj wszyscy trzej mają usłyszeć prokuratorskie zarzuty.
Policja zabezpieczyła telefony, którymi mężczyźni filmowali i fotografowali ciało poszukiwanej przez 8 miesięcy kobiety.
Mężczyzna, który natrafił na zwłoki w rzece, zdążył zrobić zdjęcia i nagrania jeszcze przed przyjazdem policji. Później chciał za kilka tysięcy złotych sprzedać materiały mediom. Fakt fotografowania zwłok przez pracowników zakładu pogrzebowego zarejestrowały natomiast kamery w prosektorium.
Cała trójka jest przesłuchiwana w prokuraturze.
Zrobili coś wyjątkowo nagannego moralnie, ale też mogli utrudnić pracę prokuratury - podkreśla prok. Łukasz Bieka, zastępca prokuratora okręgowego w Poznaniu.
Śledczy prowadzą dochodzenie pod kątem utrudniania postępowania, ujawniania tajemnic śledztwa i zbezczeszczenia zwłok. Najprawdopodobniej takie właśnie zarzuty usłyszą trzej mężczyźni.
Ciało kobiety, w stanie zaawansowanego rozkładu, zostało znalezione w poniedziałek późnym popołudniem. Przy zwłokach znaleziono m.in. kartę płatniczą należącą do Ewy Tylman. Prokuratura potwierdziła jak dotąd, że są to szczątki kobiety i że z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że to poszukiwana od 8 miesięcy kobieta. Identyfikacja zostanie przeprowadzona na podstawie badań DNA.
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku. Wracała do domu po imprezie, odprowadzał ją znajomy - Adam Z. Prokuratura, która uznała, że Ewa Tylman nie żyje, postawiła mężczyźnie zarzut "zabójstwa z zamiarem ewentualnym". Adam Z. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
(edbie)