​Ruszyły wreszcie wypłaty za interwencyjny skup jabłek, prowadzony przez firmę Eskimos. Na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku firma skupiła z rynku 200 tysięcy ton jabłek, ale nie zapłaciła sadownikom i pośrednikom.

REKLAMA

Wypłaty rozpoczęły się, jednak są one niepełne. Sadownicy i przede wszystkim pośrednicy, którzy przekazali owoce firmie Eskimos, dostali zaledwie niewielką część tego, co im się należy.

Na 600 tysięcy, które winien mi jest Eskimos, dostałem około 140 tysięcy - mówi RMF FM jeden z pośredników.

Takich przypadków jest dużo więcej. Pieniądze miały zresztą na razie trafić do około jednej trzeciej poszkodowanych. Jak dodają, te niewielkie wypłaty nic nie zmieniają w ich sytuacji.

Opóźnienia sięgają kilka miesięcy, bo zgodnie z umową, wypłaty powinny wyjść najpóźniej 10 dni po przekazaniu jabłek.

Sami poszkodowani nie wiedzą, kiedy dostaną resztę pieniędzy. Nie pomagają także telefony z pytaniami. Jutro, pojutrze proszę zadzwonić - słyszą, jeśli ktoś odbierze. Kontakt z firmą jest bowiem bardzo trudny.

Firma na rzecz skupu dostała państwowe gwarancje kredytowe na 100 mln zł.