Psychoza strachu trwa nadal. Amerykańskie Federalne Biuro Śledcze w swym cotygodniowym biuletynie ostrzega przed możliwością nowego, spektakularnego zamachu terrorystycznego. Zdaniem FBI byłby to atak na obiekt o znaczeniu symbolicznym dla Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone, że pociągnąłby za sobą wiele ofiar w ludziach.
To już kolejny taki alert, w którym jak refren powracają słowa: "niewykluczone" i "prawdopodobnie". Nie wiele wiadomo, oprócz tego, że należy się bać.
Pomimo ostrzeżenia amerykańska administracja nie zwiększyła stopnia alarmu antyterrorystycznego. Zgodnie z obowiązującym kodem, utrzymano alarm żółty, czyli środkowy w 5-stopniowej skali.
Nie tylko w Stanach terroryzm sieje strach i zbiera żniwo. Niemiecki parlament przedłużył o rok mandat Bundeswehry w światowej walce z terroryzmem.
Przed rokiem decyzja kanclerza Gerharda Schrödera o zbrojnym poparciu dla Amerykanów spowodowała kryzys rządowy. Tym razem głosowanie nie wywołało już takich emocji.
Decyzja kanclerza oznacza to, że w gotowości pozostaje 40 tys. żołnierzy. Stacjonują oni w Kuwejcie, Afganistanie, a także Afryce.
Joschka Fischer, szef niemieckiej dyplomacji, podkreślał w swym wystąpieniu, że ten mandat musi zostać przyznamy, bo terroryzm to największe niebezpieczeństwo na świecie. Nie oznacza to jednak, że Niemcy wezmą udział w planowanej wojnie w Iraku.
Foto: Archiwum RMF
23:50