Policjanci zatrzymali 20-latka ze Śląska, który pod numer alarmowy 112 zgłosił, że w namiotach przed sceną na terenie Pol'and'Rock Festival w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie) znajdują się ładunki wybuchowe - poinformowała lubuska policja. Alarm okazał się fałszywy, mężczyzna usłyszał zarzut.

REKLAMA

Mężczyzna w piątek wczesnym popołudniem zadzwonił pod numer 112 i zgłosił, że na terenie festiwalu Pol'and'Rock przed sceną w trzech namiotach znajdują się ładunki wybuchowe - podał w komunikacie rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. nadkom. Marcin Maludy.

Akcję rozpoczęły policja, Państwowa Straż Pożarna, przedstawiciele Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz organizatora festiwalu. Celem nadrzędnym było dotarcie do osoby zgłaszającej oraz ewentualna lokalizacja ładunków wybuchowych - poinformował rzecznik KWP.

Przełomowa okazała się inicjatywa jednego z uczestników festiwalu, do którego podszedł zgłaszający, który także z nim podzielił się tą informacją. Ten, zachowując przytomność umysłu, zrobił mu zdjęcie, które trafiło do służb organizatora, a ostatecznie do policji - dodał nadkom. Maludy. Policjanci zatrzymali mężczyznę - okazał się nim 20-latek ze Śląska.

Funkcjonariusze z grupy dochodzeniowo-śledczej postawili mu zarzut dotyczący "zawiadomienia o nieistniejącym zdarzeniu, które zagraża zdrowiu i życiu wielu osób". Telefon 20-latka ma być poddany ekspertyzie.

Równolegle służby sprawdzały punkty, w których - według zgłaszającego - miały znajdować się ładunki. Dokładnego sprawdzenia dokonali specjaliści z grupy pirotechnicznej. Ładunków nie ujawniono - poinformował rzecznik KWP.

Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.

Policjanci szacują, że w kulminacyjnym momencie zakończonego w nocy z soboty na niedzielę festiwalu Pol'and'Rock było 285 tys. uczestników.