Od początku roku do mediów dochodziły informacje, że Zyta Gilowska chce odejść z rządu. 23 czerwca to jednak nie ona zdecydowała o własnej dymisji. Zrobił to Kazimierz Marcinkiewicz po wniosku Rzecznika Interesu Publicznego o lustrację wicepremier.
Niceo ponad miesiąc później rozpoczął się proces. W sądzie przewijał się korowód byłych esbeków, którzy jak jeden mąż składali zeznania oczyszczające wicepremier. Na pewno ucierpiała tu pani profesor Gilowska. Wyrażam współczucie, bo na przeprosiny to chyba już jest za późno. Sama Gilowska bardzo źle znosiła proces: To jest przede wszystkim łajdactwo.
Uzasadnienie uniewinniającego orzeczenia brzmiało jednak jak oskarżenie: Sąd nie dysponuje dowodami, które w sposób bezsporny wykazywałyby, że Witold Wieczorek kłamał. Jednoznacznych dowodów tej sprawie w ogóle nie było, stąd uniewinnienie. Po 4 miesiącach nieobecności Gilowska wróciła do rządu.