W najbliższy piątek Sąd Okręgowy w Gdańsku wyda wyrok w sprawie głośnego zabójstwa 17-letniej Agaty G. w lutym 2015 roku. Ciało dziewczyny znaleziono w nadmorskim parku. Na ławie oskarżonych zasiadły jej dwie koleżanki, w tym główna oskarżona Wiktoria M. To ona miała zadać śmiertelny cios nożem koleżance, która planowała samobójstwo.
W środę w sądzie w Gdańsku wygłoszono mowy końcowe. Adwokaci wnieśli o uniewinnienie głównej oskarżonej. Prokurator chce dla Wiktorii M. 15 lat więzienia. Nie kwestionuje tego, że Agata G. chciała popełnić samobójstwo, zaznacza jednak, że ustalenia wskazują na to, że ostatecznie zrezygnowała. Wiktoria M. miała jednak zdecydować o zadaniu koleżance śmiertelnego ciosu, bo chciała zobaczyć jak umiera człowiek.
Oprócz Wiktorii M. na ławie oskarżonych zasiada także Aleksandra L. Odpowiada między innymi za zacieranie śladów zabójstwa i dawanie fałszywego alibi Wiktorii M.
Główna oskarżona odpowiada także za zranienie pacjentki szpitala psychiatrycznego, do którego trafiła już po aresztowaniu. Wiktoria M. nigdy nie przyznała się do winy. W trakcie śledztwa nie składa też wyjaśnień. Druga z nastolatek - Aleksandra L. - nie tylko przyznała się do winy, ale też szczegółowo opowiedziała śledczym o tym, co stało się w lutym 2015 roku.
Zabójstwo nie było przypadkowe. Nie było też skutkiem kłótni między nastolatkami. W 2015 roku jako pierwsi, nieoficjalnie informowaliśmy, że Agata planowała samobójstwo i że mogły pomóc jej w tym koleżanki. Śledczy przyznali, że do zabójstwa doszło na prośbę samej Agaty, dopiero po zatrzymaniu Wiktorii M. W procesie jednak prokurator dowodził, że Wiktoria M. nie tylko pomagała, ale wręcz nakłaniała Agatę do targnięcia się na życie. Nie zrobiła też niczego, by odwieść ją od samobójczego planu. Według prokuratury to ona też zadała koleżance śmiertelny cios. Później zacierała ślady. Na bazie zeznań jednej z biegłych można wnioskować jednak, że Agata zrezygnowała z planu odebrania sobie życia.
TU PRZECZYTASZ USTALENIA RMF FM W TEJ SPRAWIE>>>
O tym co się stało, Wiktoria M. miała chwalić się między innymi pacjentom szpitala psychiatrycznego, w którym przebywała po zatrzymaniu. W środę jej obrońca kwestionował wiarygodność zeznań. Prokurator wskazywał jednak na ich ilość, poddając w wątpliwość to, by różne osoby, mogły tak spójnie mówić o tym o czym miała opowiadać Wiktoria. Prokurator wskazywał również, że zeznający pacjenci nie mieliby innej szansy poznania faktycznych ustaleń śledztwa.
Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska nie ma wątpliwości co do tego, że to Wiktoria M. zadała śmiertelny cios nożem. To stanowisko opiera na opinii biegłych, którą kwestionował adwokat Wiktorii M. Obrońca zaznaczał też, że to Agata miała zamiłowanie do noży i potrafiła się nimi doskonale posługiwać.
Według obrońcy Wiktorii M. jego klientka nie miała motywu, by zabić Agatę G. Zdaniem prokuratur, zrobiła to, bo chciała zobaczyć, jak umiera człowiek. Sama Wiktoria M. zabrała w środę głos przed sądem. Prosiła o uniewinnienie. Zwróciła się także bezpośrednio do matki Agaty, przepraszając ją. Żałuję, że wtedy przy niej byłam i jej nie pomogłam. Że nie szukałam dla niej pomocy. Było dla niej mnóstwo rozwiązań. Ale nie takie - powiedziała.
Te słowa Wiktoria M. odczytała z kartki. Trzymała ją w trzęsących się dłoniach. Płakała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zdaniem prokurator Agnieszki Nickel-Rogowskiej takie wystąpienie wpisuje się w linię obrony Wiktorii M. i pasuje do jej profilu psychologicznego. Spodziewałam się takiego wystąpienia emocjonalnego. Myślę, że było to wpisane w jej linię obrony. Pasuje do profilu, do tej teatralności którą opisywali biegli psychologowie. Do chęci zwrócenia na siebie uwagi, stawiania siebie w takim świetle jupiterów. Myślę, że to się wpisuje w te opinie, które były uzyskane - mówiła po posiedzeniu sądu prokurator Nickel-Rogowska z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Przepraszał w środę również obrońca Aleksandry L. - w imieniu swojej klientki. Ona sama nie stawiła się w sądzie. Adwokat wniósł o warunkowe zawieszenie kary. Mówił o strachu jego klientki wobec Wiktorii M. Jak mówił strach był uzasadniony, bo w szpitalu kolejna osoba stała się ofiarą głównej oskarżonej. Nie kwestionował tego, że działania Aleksandry L. były naganne. Jak mówił, jego klientka bardzo żałuje tego, co się stało. Prokurator wniósł do sądu o karę roku więzienia dla Aleksandry L. Wyrok zostanie ogłoszony w najbliższy piątek.
(ug)