Posłowie większościowej koalicji uzgodnili projekt ustawy o cenach energii. Ustawa trzeci rok z rzędu utrzyma ceny energii elektrycznej oraz gazu ziemnego na niezmienionym poziomie. "Ten projekt na razie zakłada zamrożenie na 6 miesięcy. Koszt tej operacji zbliża się do 20 miliardów złotych, które i tak zapłacimy z własnej kieszeni" - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Bartłomiej Derski, specjalista z portalu "Wysokie Napięcie".

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ekspert o zamrożeniu cen energii: Bez tego ceny wzrosłyby o 70 proc.

Projekt obejmuje zamrożenie cen energii elektrycznej, gazu ziemnego oraz dotacje do ogrzewania. Ochrona odbiorców prądu, gazu i ciepła obowiązywać będzie od 1 stycznia 2024 r. do 30 czerwca 2024 roku. Gość internetowego Radia RMF24 zwraca uwagę, że projekt nie dotyczy każdego. Małe firmy, które dziś też mają zamrożone ceny energii, od 1 stycznia już tych cen zamrożonych nie będą miały. Istnieje szansa, że ceny wolnorynkowe będą bardzo podobne do tegorocznych zamrożonych stawek. Warto zwrócić uwagę przedsiębiorców, którzy na firmę kupują energię elektryczną, żeby przyjrzeli się dokładnie temu, co mają w cennikach. Jeżeli podpisywali umowę kilka miesięcy temu, nie przejmując się cenami w ogóle, bo i tak mieli zamrożone stawki, to mogą się mocno zdziwić - ostrzega ekspert w rozmowie z Piotrem Salakiem.

W sytuacji, gdy projekt zostanie odrzucony przez Sejm, ceny energii wzrosną. Z naszych analiz na portalu "Wysokie Napięcie" wynika, że mniej więcej te ceny w przyszłym roku bez zamrożenia wzrosłyby z 90 groszy za kilowatogodzinę do 1 zł 50 groszy. Przeciętne gospodarstwo domowe zużywa około dwóch tysięcy kWh, a różnica w przyszłym roku wynosiłaby 60 groszy na każdej kWh. Co oznaczałoby wzrosty na poziomie tysiąca złotych w skali roku - komentuje specjalista.

Kiedy skończy się mrożenie cen energii?

W październiku 2022 roku rząd wprowadził Tarczę Solidarnościową. Zakładała ona, że ceny energii w 2023 roku będą zamrożone na poziomie tych z 2022 roku. Aktualny rządowy projekt przewiduje stosowanie cen energii elektrycznej i opłat dystrybucyjnych z roku 2022 w rozliczeniach z odbiorcami za dostawy w 2024 roku. Politycy koalicji większościowej mają nadzieje, że będzie to ostatni rok z zamrożeniem cen. Zarobki istotnie wzrosły przez ostatnie dwa lata. Ze względu na inflację też widzimy wyższe nominalnie zarobki. Natomiast ceny energii są zamrożone na tym samym poziomie, jeśli chodzi o stawkę, więc realnie stać nas z roku na rok coraz więcej na tą energię elektryczną - tłumaczy Bartłomiej Derski.

Zwraca także uwagę, że koszt takiego zamrożenia cen będzie wynosił około 20 mld złotych, które będą musieli zapłacić podatnicy. Te pieniądze nie biorą się z kieszeni polityków. One są naszymi pieniędzmi. Odczujemy to w wyższych podatkach. Co już zresztą widać, jeżeli ktoś prowadzi działalność gospodarczą - wyjaśnia ekspert.

Jak obniżyć wysokie ceny prądu?

Kryzys energetyczny sprawił, że ceny energii na rynku hurtowym wzrosły 6-krotnie z 200 do 1200zł/mWh. Aktualnie ceny plasują się na poziomie 500-600zł/mWh. Większy udział energetyki odnawialnej będzie mógł te ceny jeszcze mocniej zbijać. Jeżeli zatrzymamy się na poziomie kosztów wytwarzania energii z węgla, to poniżej 500 złotych nie zejdziemy. Dopiero wypieranie przez zielone elektrownie elektrowni węglowych, które dzisiaj produkują najdrożej na polskim rynku, będzie w stanie dalej zbijać te ceny na rynku hurtowym, co będzie się przekładać na naszą cenę detaliczną - komentuje na zakończenie rozmowy Bartłomiej Derski, gość internetowego Radia RMF24.

Opracowanie: Rudolf Zych