Wacław Sadokierski i Piotr Wądołowski, aresztowani przez Niemców i rozstrzelani w 1943 roku, to dwie pierwsze osoby zidentyfikowane na podstawie badań genetycznych szczątków odkrytych podczas prac ekshumacyjnych na terenie aresztu śledczego w Białymstoku. W czwartek w czasie uroczystości w białostockim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej ogłoszone zostały personalia tych osób, a ich rodzinom - wręczone tzw. noty identyfikacyjne potwierdzające tożsamość.
Według informacji z tych not, Wacław Sadokierski mieszkał w Hajnówce (Podlaskie). Aresztowany został przez Niemców w nocy z 23 na 24 czerwca 1943 roku i osadzony w tamtejszym areszcie. Stamtąd trafił do więzienia w Białymstoku (obecny areszt śledczy). W drugiej połowie lipca wraz z grupą więźniów wywieziono go w miejsce masowych egzekucji w Bacieczkach, skąd, ranny, zdołał zbiec. Następnego dnia aresztowany ponownie, trafił do więzienia i tam został w połowie lipca rozstrzelany, a potem pochowany w więziennym ogrodzie. Miał 41 lat.
Piotr Wądołowski miał 30 lat, mieszkał we wsi Chlebiotki k. Jeżewa (Podlaskie). Aresztowany przez Niemców 15 lipca 1943 roku, trafił do więzienia w Białymstoku. Rozstrzelany w ogrodzie więziennym w drugiej połowie lipca, tam został pochowany. Prawnuk Piotra Wądołowskiego mówił, że teraz szczątki jego pradziadka spoczną "tam, gdzie powinny" - w rodzinnym grobowcu, razem z żoną i synem.
Prezes IPN dr Łukasz Kamiński podkreślił w czasie uroczystości, że reżimy totalitarne zapisały się w historii dwudziestego wieku "milionami ofiar, po których miał zniknąć wszelki ślad, które miały ulec zapomnieniu". Jak mówił, z tym "wyrokiem zapomnienia" można dziś walczyć, a bezimiennym przez dziesięciolecia ofiarom, można przywracać tożsamość. Zaznaczył, że to pierwsze dwa nazwiska i pierwsze dwie osoby z ofiar pochowanych na terenie aresztu śledczego w Białymstoku, którym przywracana jest tożsamość.
Identyfikacje na podstawie badań DNA przeprowadzili (i nadal prowadzą) specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów (PBGOT), którzy od początku brali udział w poszukiwaniach i pracach ekshumacyjnych, prowadzonych na terenie aresztu śledczego w Białymstoku od 2013 roku.
Identyfikacja była możliwa dzięki tworzonej wciąż bazie próbek DNA. To materiał od bliskich tych osób, co do których są przypuszczenia, iż zostały na terenie białostockiego aresztu pochowane. IPN od dłuższego czasu nagłaśnia akcję zbierania takich próbek DNA, także w związku ze śledztwem dotyczącym tzw. obławy augustowskiej.
Obecnie z województwa podlaskiego jest to ok. pół tysiąca próbek, z czego 300 związanych z poszukiwaniami w areszcie.
Prof. Andrzej Ciechanowicz, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, przy którym prawie trzy lata temu została utworzona PBGOT podkreślił, że identyfikacja nie byłaby możliwa bez takiego narzędzia, jakim jest genetyka molekularna. Nie da się wymazać człowieka z pamięci, jeśli przetrwa jego cząstka DNA. I to, że dzisiaj wasi bliscy do was wracają, to dlatego, że wyście swój materiał genetyczny oddali. Swoje DNA, dzięki któremu przywróciliście ich sobie - mówił do rodzin, którym wręczane były noty identyfikacyjne. I powtórzył apel do dalsze przekazywanie do bazy materiału porównawczego.
W kilku etapach prac ekshumacyjnych na terenie aresztu w Białymstoku odkryto szczątki 385 osób, w tym kobiet i dzieci. Prace były związane ze śledztwami IPN dotyczącym m.in. powojennych zbrodni funkcjonariuszy UB. Z dotychczasowych ustaleń wynika jednak, że większość ofiar pochodzi z czasu okupacji niemieckiej.
Przebadano tam ponad 4,7 tys. metrów kwadratowych terenu, zlokalizowano 66 jam grobowych, w których znajdowały się ludzkie szczątki, szczątki odkryto również w siedmiu innych miejscach. Przy szczątkach odkryto ponad 1,3 tys. różnych przedmiotów osobistych, a także amunicję.
(mal)