Główny grzech polskiego systemu edukacji, czyli nauka pod egzaminy, rozpoczyna się już w podstawówce - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Gazeta powołuje się na wyniki kontroli przeprowadzonych przez kuratoria.
Najsłabiej ocenianym przez kuratoria elementem jest zdobywanie przez uczniów wiadomości i umiejętności. Potwierdza to wnioski płynące z wyników sprawdzianu szóstoklasisty. Najgorzej wypadają na nim te pytania, które sprawdzają umiejętności do wykorzystania wiadomości w praktyce.
Uczniowie skarżą się, że "nauczyciele nie motywują do nauki, a tylko niektórzy tłumaczą ponownie niezrozumiałe fragmenty lekcji". W jednej ze śląskich szkół wizytatorzy zauważyli, że placówka nie brała pod uwagę opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznych, które wskazywały na konieczność indywidualnej pracy z uczniami.
Ale pedagodzy mają też inne grzechy. Przyłapałam nauczycieli na tym, że robiąc sprawdziany korzystali z gotowców oferowanych przez wydawnictwa edukacyjne. Zabroniłam tego procederu - opowiada Elżbieta Szafrańska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Radostowie w warmińsko-mazurskim.
Z analiz kuratoriów wynika jeszcze jeden paradoksalny wniosek: szkoły choć uczą pod testy, to nie analizują potem ich wyników. Analiza jakościowa testów wymaga dodatkowych działań. Wyodrębnienia zadań, określenia, który nauczyciel był odpowiedzialny za przekazanie sprawdzanych treści, wyciągnięcia z tego wniosków i podjęcia działań naprawczych - mówi pracownik jednego z kuratoriów.