"W maju NFZ miał zapłacić szpitalom za leczenie ponadlimitowych pacjentów. Zapłacił tylko niektórym i tylko część. Minister zdrowia, zamiast pokazać, że dziura w kasie NFZ to skutek błędów PiS, zapewnia, że Fundusz na pewno zapłaci. Pytanie: z czego" - wskazuje "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Gazeta zaznacza, że "obecne kłopoty NFZ to prawdopodobnie tylko zwiastun kolejnych, znacznie poważniejszych".

Różnica między limitowanymi i nielimitowanymi świadczeniami polega na sposobie, w jaki NFZ za nie płaci. "Jeśli szpital ma na przykład kontrakt na 1 tys. limitowanych operacji, a wykona ich 1,5 tys., to NFZ jest zobowiązany zapłacić mu 100 proc. należności za 1 tys. zapisany w kontrakcie. Za pozostałe 500 operacji Fundusz na ogół nie płaci całości, tylko zawiera ze szpitalem ugodę i płaci jakiś procent należności, np. połowę" - wyjaśniono.

Wypłaty jednak nie było

W przypadku świadczeń nielimitowanych NFZ musi zapłacić za wszystkich pacjentów 100 proc. "Wygląda to tak, że co miesiąc NFZ wypłaca kwotę zapisaną w kontrakcie, a raz na kwartał płaci za pacjentów przyjętych ponad limit. Dlatego właśnie wypłata za ponadlimitowe świadczenia wykonane w styczniu, lutym i marcu miała być w połowie maja" - czytamy.

Gazeta informuje, że wypłaty jednak nie było, a przynajmniej nie wszędzie i nie za wszystkie rodzaje leczenia. "Dostaliśmy pieniądze za dodatkowe porady specjalistyczne, ale za niektóre zabiegi nielimitowane już nie" - przyznaje prof. Krystian Wita, wicedyrektor Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach w rozmowie z "GW".

Śląski NFZ potwierdził, że wypłacił prawie 39 mln zł za ponadlimitowe porady specjalistyczne. "Za inne świadczenia jeszcze nic, choć twierdzi, że już podpisał stosowne aneksy do umów albo ma je już gotowe do podpisania" - wskazano.

NFZ nie odpowiada

Na pytanie, ile jest winien szpitalom i poradniom za wszystkie nielimitowane świadczenia w I kwartale, śląski oddział Funduszu nie odpowiedział. Nie odpowiedziała też centrala NFZ - dodano.

Jak dowiadujemy się z artykułu, "nieoficjalnie mówi się, że na samym tylko Śląsku brakuje grubo ponad 300 mln zł". Wskazano, że "bardzo trudna sytuacja jest także na Lubelszczyźnie i na Mazowszu".