Jako bardzo ciężki nadal określają lekarze stan czteroletniej Julii, którą w niedzielę wieczorem w Częstochowie raniła nożem jej pijana matka. Dziewczynka utrzymywana jest w śpiączce, przechodzi bowiem poważną infekcję płuc. Matka Julii miała problem alkoholowy i chciała popełnić samobójstwo.

REKLAMA

Specjaliści podejrzewają, że ostrze noża, którym dziewczynka została pchnięta w okolicach jamy brzusznej, mogło uszkodzić jej kręgosłup. Aby to zdiagnozować, potrzebne jest badanie neurochirurgiczne, sprawdzające m.in. reakcje na bodźce. Badanie to jednak będzie niemożliwe tak długo, jak utrzymywana w śpiączce Julia pozostanie nieprzytomna.

Lekarze zakładają, że infekcja powinna zacząć ustępować w sobotę lub niedzielę, co mogłoby umożliwić rozpoczęcie powolnego wybudzania dziecka. Wówczas będą mogli sprawdzić, jakie inne konsekwencje spowodowała głęboka rana.

Podłożem tragedii był problem alkoholowy 33-latki. Kobieta, która ukrywała go, a jednocześnie nie potrafiła sobie z nim poradzić, po pijanemu postanowiła popełnić samobójstwo, najpierw jednak odbierając życie swemu dziecku.

W niedzielę kobieta była w domu sama z dzieckiem, od rana piła alkohol. Jej partner, kierowca ciężarówki, przebywał akurat za granicą. Wieczorem matka zadała cios córce, gdy jednak zobaczyła, co zrobiła, zmieniła zdanie i chcąc ją ratować zadzwoniła na straż miejską. Jeszcze podczas rozmowy dyżurny strażnik wezwał pogotowie i policję.

U 33-latki stwierdzono prawie trzy promile alkoholu. W poniedziałek prokuratura zarzuciła jej usiłowanie zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała swego dziecka, wystąpiła też już o pozbawienie jej praw rodzicielskich. We wtorek sąd aresztował ją na trzy miesiące. Może jej grozić kara do 25 lat więzienia lub dożywocia.