Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci usłyszał w sobotę ojciec 11-miesięcznej dziewczynki, która wypadła z balkonu jednego z bloków w Kielcach; w chwili zdarzenia mężczyzna miał 1,8 promila alkoholu w organizmie – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Daniel Prokopowicz.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w czwartek wieczorem w jednym z bloków w centrum Kielc. Policja otrzymała informację, że z balkonu znajdującego się na parterze wypadła 11-miesięczna dziewczynka.
Policjanci ustalili, że na balkonie chwilę przed zdarzeniem był też 28-letni ojciec dziecka. Następnie albo wypadli razem z balkonu, albo wypadło najpierw dziecko, a później mężczyzna chcąc ratować swoje dziecko wyskoczył z balkonu. Oboje zostali przewiezieni do szpitali - relacjonował przebieg zdarzenia st. sierż. Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Dziecko mimo wysiłków lekarzy zmarło. "Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby uratować życie dziewczynki. Niestety, nie udało się" - poinformowała w czwartek Anna Mazur-Kałuża, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Ojciec dziecka trafił do szpitala, bo w wyniku upadku doznał urazu kręgosłupa i ręki. Po pobraniu mu krwi do badań okazało się, że w organizmie miał 1,8 promila alkoholu.
Jak przekazał Prokopowicz, zebrany w toku dotychczasowych czynności materiał dowodowy - w postaci przede wszystkim wyników oględzin miejsca zdarzenia, zeznań świadków i wstępnych wyników przeprowadzonej w piątek sekcji zwłok - wskazuje, iż ojciec dziewczynki Marcin O. znajdując się w stanie nietrzeźwości, doprowadził do wypadnięcia swojej córki z balkonu bloku znajdującego się na parterze budynku i w ten sposób nieumyślnie spowodował jej zgon w wyniku odniesionych obrażeń.
W sobotę prokurator przedstawił Marcinowi O. zarzut doprowadzenia, jako osobie, na której ciążył szczególny obowiązek opieki nad małoletnią, do jej wypadnięcia z balkonu i spowodowania w ten sposób nieumyślnie jej śmierci. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Marcin O. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia zgodne z ustalonym stanem faktycznym. Prokurator zastosował wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju - dodał Prokopowicz.
Mężczyźnie grozi 5 lat więzienia.