Wrocławski Ośrodek Dziecięcych Porażeń Mózgowych "Puchatek" zrealizował już trzy czwarte swojego kontraktu przyznanego przez NFZ na ten rok. Jest on tym razem niższy o 40 procent niż te w poprzednich latach. To oznacza ogromne kłopoty dla pacjentów. "Jeszcze nikomu nie odmówiłam pomocy, ale niewykluczone, że będę do tego zmuszona" - mówi szefowa ośrodka doktor Maria Wojdyło.
Brakiem pieniędzy w ośrodku przerażeni są rodzice dzieci korzystających z pomocy lekarzy i rehabilitantów. Moja córka ma porażenie mózgowe. Ma 6 lat, nie chodzi, nie siedzi, nie mówi, dzięki rehabilitacji chociaż trzyma głowę o własnych siłach, bez tych ćwiczeń będzie leżała jak kłoda - mówi jedna z matek, która przyszła dzisiaj na zajęcia rehabilitacyjne do wrocławskiego ośrodka.
Rodzice podkreślają, że ich dzieciom z roku na rok należy się coraz mniej świadczeń. Jeszcze sześć lat temu zajęcia rehabilitacyjne moja córka miała codziennie, teraz jedynie dwa razy w tygodniu, a teraz jeszcze słyszę, że i to mogą mi zabrać. Swoja córkę zawiozę do jakiegoś posła z Wiejskiej, niech się nią zajmie choć jeden dzień i zobaczy, jakie to ciężkie zajęcie, a ja się takim dzieckiem opiekuję już kolejny rok - mówi mama 4-letniej Mai, która cierpi na dziecięce porażenie mózgowe.
NFZ odmówił ośrodkowi wypłacenia ponad 70 tysięcy złotych za tzw. nadwykonania. Kontrakt pozwala nam prowadzić jedynie te dzieci, które już przyjęliśmy. Nowe będziemy musieli przekierowywać do innych ośrodków i przychodni - mówi doktor Maria Wojdyło.
Na stronie NFZ można przeczytać, że w okolicach Wrocławia fundusz podpisał kontrakty z 11 ośrodkami rehabilitacji dziecięcej. Jest ich więcej niż w ubiegłym roku, ale to nie oznacza, że jest więcej wolnych miejsc.