W stolicy Rosji przebywają dzisiaj prezydent Ukrainy Leonid Kuczma oraz premier tego kraju Wiktor Janukowicz. Oficjalnie wiadomo o dwóch powodach tej moskiewskiej podróży: zakończenie obchodów Roku Ukrainy w Rosji oraz dyskusja na temat rosyjsko-ukraińskiego konsorcjum gazowego, które ma zarządzać biegnącymi przez Ukrainę gazociągami tranzytowymi.
To część oficjalna. Ale jak sądzą obserwatorzy, Kuczma przyjechał do Rosji przede wszystkim szukając wsparcia. Pozycja ukraińskiego prezydenta jest tak słaba, że kwestia wyboru następcy, a mówi się, że będzie nim premier Janukowicz, musi skonsultować na Kremlu.
Jeszcze parę lat temu Ukraina próbowała lawirować między Wschodem i Zachodem. Kuczma dostawał pomoc finansową ze Stanów Zjednoczonych i z Europy, a Rosjanie cierpliwie znosili fakt, że Kijów nie płacił za gaz. Jednak sytuacja staje się coraz bardziej niekorzystna dla obecnego prezydenta. Na Zachodzie jest izolowany, ponieważ podejrzewa się, że sprzedał wysokiej klasy radary do Iraku. Ponadto słabnie ukraińska gospodarka i coraz silniejsza staje się opozycja. I jeśli nic się nie zmieni, Kuczma będzie na Kremlu stałym gościem.
Jednak Moskwa też ma w tym swój interes. Przecież już od czasów rozpadu Związku Radzieckiego, chce ponownie podporządkować sobie Ukrainę. Kreml nie myśli jednak o przyłączeniu Ukrainy, bo nie zamiaru utrzymywać np. ukraińskich emerytów. Rosjanie chcą raczej przejąć i wykupić najlepsze zakłady przemysłowe, a także gazociągi tranzytowe. Rosyjski kapitał coraz agresywniej wkracza na terytorium sąsiada i Kreml nie życzyłby sobie, by Kuczma i ukraińskie elity mu w tym przeszkadzały.
Foto: RMF
20:25