Minister transportu nie będzie się domagał dymisji szefa Inspekcji Transportu Drogowego, który na co dzień jeździł samochodem kupionym do ścigania piratów drogowych - ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM. Wcześniej premier powiedział, że nie wyklucza wciągnięcia konsekwencji personalnych w tej sprawie.
Szef rządu przyznał na konferencji prasowej, że zapoznał się z artykułem Pawła Świądra opublikowanym na RMF24. Jest zaskakujący - stwierdził Tusk. Nie wykluczył wyciągnięcia konsekwencji personalnych.
Oburzenia nie kryli także posłowie, którzy domagają się dymisji szefa ITD. Politycy podejrzewają bowiem, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Do nich, tak jak i do nas, docierają wciąż liczne sygnały od samych inspektorów o nieprawidłowościach w ITD. Degrengolada instytucji i kompromitacja kierownictwa. Przede wszystkim kolejny dowód na to, że te dziesiątki sygnałów, które płyną również ze strony inspektorów, którzy są tą sytuacją poruszeni, raczej skłaniają nas do wniosków, które sprowadzają się do nieuchronnej dymisji kierownictwa inspekcji. Tych zaniedbań jest mnóstwo. Kto wie, czym się to zakończy - powiedział Jerzy Polaczek w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Świądrem.
We wtorek wieczorem otrzymaliśmy od resortu transportu oświadczenie. Wynika z niego, że minister Nowak zapoznał się z pisemnym tłumaczeniem GITD. Minister Sławomir Nowak zwrócił Głównemu Inspektorowi Transportu Drogowego uwagę, że włączenie i wykorzystywanie w kolumnie transportowej GITD samochodów zakupionych do działań związanych z walką z wykroczeniami drogowymi, było niewłaściwe i nie powinno mieć miejsca - czytamy w oświadczeniu. Nasz reporter ustalił też nieoficjalnie, że minister transportu nie będzie się domagał dymisji szefa Inspekcji Transportu Drogowego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Na początku lipca ITD rozstrzygnęła przetarg na 6 samochodów osobowych. Wygrał diler Opla z Zamościa. W sierpniu dostarczył inspekcji: 3 samochody Opel Astra po 53 tys. zł. (te miały pełnić służbę na terenie miast), 2 samochody Opel Insignia z 250-konnymi silnikami po 125 tys. zł (miały patrolować drogi ekspresowe) oraz jeden superszybki model Opla - Insignia OPC. 2,8-litrowy 300-konny silnik, napęd na 4 koła, automatyczna skrzynia biegów, przyciemniane szyby za bagatela - 200 tys. zł. W sumie GITD zapłaciła za te samochody prawie 600 000 zł. Samochody miały służyć poprawie bezpieczeństwa na autostradach, drogach ekspresowych oraz w miastach. Ale - jak ustalił nasz reporter - z co najmniej trzech korzystała kadra kierownicza inspekcji.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Justyna Satora