Co najmniej dwie osoby zostały ranne w zamachu na przedmieściach Tel Awiwu. Zginął palestyński napastnik, zastrzelony przez policję. To drugi atak terrorystyczny w Izraelu w ciągu ostatnich dwóch dni. Wczoraj w samobójczym zamachu palestyńskiej ekstremistki zginął jeden Izraelczyk, a blisko sto osób zostało rannych.
Do incydentu doszło na ulicy Bnei Brak na przedmieściach Tel Awiwu. Jadący samochodem Palestyńczyk potrącił izraelskiego żołnierza, następnie wysiadł z samochodu i zaczął strzelać z karabinu do przechodniów. Dwóch Izraelczyków zostało rannych. Terrorysta został zastrzelony przez policję. Policjanci podejrzewają, że ten sam samochód, którym jechał napastnik staranował wcześniej posterunek wojskowy w pobliżu miasta Qalqilya. Ranny został jeden z żołnierzy.
Wczoraj doszło do zamachu w centrum Jerozolimy. Po raz pierwszy w historii 16- miesięcznej palestyńskiej intifady, samobójczy atak przeprowadziła kobieta. Oprócz terrorystki w zamachu zginął 81-letni Izraelczyk. Ponad sto osób zostało rannych. Stan kilku z nich jest ciężki. Do zamachu nie przyznało się do tej pory żadne islamskie ugrupowanie terrorystyczne i prawdopodobnie nie przyzna się, bowiem islam zabrania kobietom popełniać samobójstwo. Może to oznaczać, że terrorystka - 20-letnia studentka z Uniwerystetu Al Najah w Nablusie - należy do jakiejś świeckiej organizacji zbrojnej. Mogła też jedynie przenosić materiały wybuchowe, które przypadkowo eksplodowały. Wczorajszy zamach zaniepokoił izraelskie służby bezpieczeństwa, które do tej pory nie kontrolowały muzułmanek.
foto RMF
10:30