Sprawa ciężarnej kobiety, która zmarła na sepsę w szpitalu w Pszczynie, wymaga dogłębnego wyjaśnienia - powiedział we wtorek prezydent Andrzej Duda. Zaznaczył, że w jej przypadku przerwanie ciąży było prawnie dopuszczalne. Przypomnijmy, że 30-latka przed śmiercią miała relacjonować rodzinie, że lekarze przyjęli wobec niej "postawę wyczekującą", co wiązała z przepisami dotyczącymi zakazu aborcji.

REKLAMA

Dyskusja publiczna opiera się na ułomkach faktów, które są gdzieś podawane przez media, tymczasem są odpowiednie organy w Polsce jak prokuratura, eksperci, którzy powinni w tej sprawie przeprowadzić odpowiednie czynności procesowe i ustalić, jak wyglądał przebieg całego tego zdarzenia - powiedział prezydent, pytany o tę sprawę podczas wizyty w Bratysławie.

Dodał, że odpowiedzi wymaga pytanie, dlaczego lekarze nie przeprowadzili aborcji. Radzę zachować daleko idącą ostrożność, dlatego że w polskim systemie prawnym jest dzisiaj przesłanka, która pozwalała na dokonanie legalnej aborcji - przepis, który jednoznacznie stanowi, że jeżeli istnieje zagrożenie dla życia kobiety, to aborcja jest możliwa i prawnie dopuszczalna - zaznaczył.

Jako człowiek wierzący (...) mogę tylko wyrazić ubolewanie, że w tej całej dyskusji mówi się o niezwykle bolesnej kwestii, jaką była śmieć matki tego dziecka, ale niestety nie wspomina się o tym, że zmarło także dziecko; o tym, że zmarły tak naprawdę dwie osoby, nikt nie mówi - powiedział prezydent.

Głośna śmierć 30-latki

30-latka trafiła do szpitala we wrześniu. Była w 22. tygodniu ciąży. Według badań, dziecko mogło mieć liczne wady. W pewnym momencie kobiecie odeszły wody.

"Uwaga" TVN dotarła do matki kobiety, która pokazała wiadomości od 30-latki. "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć" - cytuje wiadomości pani Barbara.

Według radczyni Jolanty Budzowskiej, pełnomocniczki rodziny zmarłej pacjentka w trakcie pobytu w szpitalu w wiadomościach wysyłanych do bliskich relacjonowała, że "zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji".

Kobieta miała sygnalizować personelowi, że źle się czuje. 30-latka podkreślała, że nikt nie monitorował stanu jej zdrowia, ani stanu płodu czekając, aż płód obumrze. Kiedy wykazało to badanie USG, podjęto decyzję o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Podczas transportu 30-latki na blok operacyjny doszło do zatrzymania akcji serca. Kobieta zmarła.

Protesty w wielu miastach

W weekend w kilkudziesięciu miastach w całej Polsce odbyły się protesty pod hasłem "Ani jednej więcej". Manifestujący wyrazili swój sprzeciw wobec restrykcyjnych przepisów dot. aborcji, które zostały zaostrzone po zeszłorocznej decyzji Trybunału Konstytucyjnego.

/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM
/ Michał Dukaczewski / RMF FM


"Śmierć Izy złamała nasze serca" - mówili uczestnicy milczącego marszu w Pszczynie. Wśród tych, którzy zebrali się na placu przed zamkiem, były osoby, które znały panią Izabelę osobiście.

"Iza była moją najukochańszą fryzjerką i nie mogę się z tym pogodzić, że coś takiego się stało i to tutaj w Pszczynie", "Jesteśmy tutaj, żeby wesprzeć wszystkie kobiety, żeby nie musiały się martwić, że ich życie będzie zagrożone" - usłyszała reporterka RMF FM Anna Kropaczek od zebranych tam kobiet.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Prawo aborcyjne zostało zmienione po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 roku Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną - przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.

Wyrok wywołał falę protestów w całym kraju.