"Przez 80 lat ofiary i ich rodziny nie doczekały się sprawiedliwości za zbrodnię katyńską. Ludobójstwo się nie przedawnia. Dlatego będę domagał się rozstrzygnięcia tej sprawy przed międzynarodowymi trybunałami" - oświadczył w niedzielę prezydent Andrzej Duda. "Ta zbrodnia musi zostać ostatecznie osądzona, a sprawcy nazwani" - dodał. Duda wspominał też prezydenta Lecha Kaczyńskiego i inne osoby, które zginęły w katastrofie smoleńskiej. "Wszyscy straciliśmy. Bo w katastrofie zginęli przedstawiciele całej klasy politycznej" - ocenił. Odniósł się też do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Wierzę głęboko, że wspólnie powstrzymamy „imperium zła”. Że Rosja, zbrodnia i kłamstwo nie wygra! Że zwycięży dobro, prawda i wolność!" – mówił prezydent. Jak ocenił, przez ponad 80 lat Rosjanie się nie zmienili.
Andrzej Duda rozpoczął swoje wystąpienia od wymienienia nazw miejscowości, w których Rosjanie masowo mordowali Polaków w czasie II wojny światowej i zestawienia ich z miejscami, gdzie dokonywali ludobójstwa w czasie inwazji na Ukrainę. Katyń, Miednoje, Charków, Bucza, Hostomel, Mariupol. Ludobójstwo - mówił. Ponad 80 lat temu i dziś. Mordowali bezbronnych wtedy i dziś, zacierali ślady wtedy i dziś, kłamali wtedy i dziś. Nic się nie zmienili - ocenił.
Prezydent przypomniał o przypadającej dziś 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej i powodach tragicznie zakończonej wizyty polskiej delegacji w Rosji.
10 kwietnia 2010 roku polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele udała się do Smoleńska właśnie po to, by dać świadectwo prawdzie. Bo Polska nigdy nie pogodziła się ze zbrodnią katyńską i jej konsekwencjami - tłumaczył Duda. W 1940 roku z rozkazu Józefa Stalina bestialsko zamordowano blisko 22 tysiące naszych rodaków: żołnierzy Wojska Polskiego, policjantów, funkcjonariuszy straży granicznej, ale też wielu cywilów - przedstawicieli elit II Rzeczypospolitej. To była zbrodnia ludobójstwa popełniona przez Sowietów na zupełnie bezbronnych ofiarach. Nigdy nie została ukarana. Zamiast tego mieliśmy kłamstwo katyńskie. Wmawianie światu, że to nie sowiecka Rosja odpowiada za tą straszliwą zbrodnię, ale nazistowskie Niemcy. Wbrew faktom, wbrew logice. Z pełną premedytacją. I tak przez kilkadziesiąt lat - przypomniał.
Prezydent podkreślił, że dopiero w latach 90. przyznano, że to Rosjanie odpowiadają za zbrodnię katyńską. Ta deklaracja nie zaowocowała jednak dalej idącymi działaniami.
Śledztwo katyńskie zostało umorzone, żadni sprawcy nigdy nie zostali ukarani. A putinowska Rosja od lat ponownie gloryfikuje Stalina i Związek Sowiecki. Kłamstwo katyńskie wróciło do łask - wspominał Duda.
Prezydent ocenił, że nieukarane zbrodnie wojenne dają sprawcom poczucie bezkarności, a ich naśladowcom - przyzwolenie na podobne działania.
Widzimy to dzisiaj w pełni w trakcie brutalnej agresji Rosji przeciwko niepodległej i demokratycznej Ukrainie - zauważył. Widzimy, jak kłamstwo jest wykorzystywane do usprawiedliwienia rosyjskich zbrodni na ludności cywilnej, jak można w żywe oczy zaprzeczać faktom. W Polsce nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem, ale wielu przedstawicieli zachodniego świata dopiero dziś odkrywa skalę rosyjskiej manipulacji i zakłamania - dodał.
Musimy zdecydowanie walczyć z zakłamywaniem historii, odwracaniem roli kata i ofiary. Zło trzeba nazywać złem, zbrodnię trzeba nazwać zbrodnią. Nierozliczenie przez międzynarodową społeczność zbrodni katyńskiej wydało zatrute owoce - apelował prezydent. Przez 80 lat ofiary i ich rodziny nie doczekały się sprawiedliwości za zbrodnię katyńską. Ludobójstwo się nie przedawnia. Dlatego będę domagał się rozstrzygnięcia tej sprawy przed międzynarodowymi trybunałami. Złożymy w najbliższym czasie odpowiednie wnioski. Ta zbrodnia musi zostać ostatecznie osądzona, a sprawcy nazwani. Będę także podejmował wszystkie możliwe kroki dyplomatyczne, aby świat o zbrodni katyńskiej nie zapomniał i konsekwentnie potępiał jej sprawców - zapowiedział.
Duda podkreślił, że Polska będzie wspierać Ukrainę w działaniach zmierzających do ukarania sprawców rosyjskich zbrodni. Zrobimy wszystko, aby ofiary ukraińskie nie musiały czekać na sprawiedliwość aż 80 lat! - zapewnił.
W dalszej części swojego wystąpienia prezydent wrócił do katastrofy smoleńskiej i osób, które w niej zginęły.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wraz z małżonką, ostatni prezydent Polski na uchodźstwie, marszałkowie, ministrowie, posłowie i senatorowie, duchowni różnych wyznań, szefowie wielu urzędów centralnych, przedstawiciele rodzin katyńskich, generałowie, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, piloci i cała załoga samolotu - wyliczał. Różniły ich często poglądy, życiorysy, ale łączyło ich to, że kochali Polskę i chcieli upamiętnić naszych rodaków pomordowanych w Katyniu. Wspominając tamtą wielką tragedię, zawsze powtarzam: w Smoleńsku zginęli najlepsi z nas. Jestem pewien, że Polska byłaby dzisiaj inna, lepsza, gdyby oni żyli! - ocenił.
Prezydent przyznał, że ma osobisty stosunek do katastrofy smoleńskiej.
W Smoleńsku zginął mój nauczyciel, mistrz, prezydent, profesor Lech Kaczyński, z którym miałem zaszczyt współpracować jako minister w Kancelarii Prezydenta. Straciłem koleżanki i kolegów, z którymi tutaj w Pałacu Prezydenckim na co dzień pracowaliśmy - wspominał. Wszyscy straciliśmy. Bo w katastrofie zginęli przedstawiciele całej klasy politycznej. Pamiętać o nich to wielkie zobowiązanie dla nas wszystkich, zobowiązanie do ciężkiej pracy na rzecz Polski. Każdego dnia - zauważył.
Duda przypomniał, że tuż po katastrofie smoleńskiej Polacy pokazali się jako wspaniała, zjednoczona wspólnota. Także dzisiaj ta wspólnota jest nam niezwykle potrzebna w obliczu zupełnie innych wyzwań związanych z wojną w Ukrainie - stwierdził. Ocenił też, że Polacy ponownie zdają egzamin z solidarności, pomagając uchodźcom z Ukrainy.
W swoim przemówieniu Duda wrócił do słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego wygłoszonych w Tbilisi. Powiedział, że "Europa Środkowa ma odważnych przywódców". Jak zwykle miał rację. Widzimy to dzisiaj wyraźnie w osobie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który każdego dnia z niezwykłym poświęceniem walczy o niepodległość swojej ojczyzny, apelując równocześnie do całego świata o przeciwstawienie się rosyjskiej agresji. O przeciwstawienie się złu - mówił. Takim odważnym i dalekowzrocznym przywódcą był także sam prezydent Lech Kaczyński. Przywódcą, który już kilkanaście lat temu próbował obudzić sumienia zachodniego świata, apelować do polityków, ostrzegać przed imperialną polityką Rosji Władimira Putina - dodał.
Duda wspomniał też inną wypowiedź Lecha Kaczyńskiego z gruzińskiej stolicy. "Po raz pierwszy od dłuższego czasu sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy: nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają; że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy skończyły się raz na zawsze!" - cytował.
Robimy jako Polska wszystko, co w naszej mocy, by tak się właśnie działo. Dzisiaj to my realizujemy dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego - wspierając w każdy możliwy sposób Ukrainę, pomagając uchodźcom, wzmacniając nasze własne bezpieczeństwo, odgrywając istotną rolę w polityce międzynarodowej - oświadczył prezydent. Wierzę głęboko, że wspólnie powstrzymamy "imperium zła". Że Rosja, zbrodnia i kłamstwo nie wygra! Że zwycięży dobro, prawda i wolność! Niech żyje niepodległa Ukraina! Niech żyje Polska! - podsumował.