Zarzut naruszenia przepisów prawa lotniczego usłyszał 24-letni Ukrainiec, który stracił panowanie nad dronem i urządzenie spadło na dach Bazyliki Mariackiej w Krakowie. Nikomu nic się nie stało, a zabytek nie został uszkodzony.
Mężczyzna został zwolniony po przedstawieniu zarzutu - poinformował w piątek rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń. Mężczyzna wyjaśnił, że nie znał polskich przepisów, widział inne osoby korzystające z dronów, a do upadku jego drona przyczynił się wiatr - mówił Gleń.
Gleń zaznacza, że zdarzenie to powinno być przestrogą, bo zawsze należy się liczyć z tym, że stracimy łączność z dronem, wyczerpie się jego zasilenie, lub też zaszkodzi mu podmuch wiatru. Dlatego zawsze należy stosować bezpieczną odległość od budynków i osób - powiedział rzecznik policji.
1 stycznia 24-latek, który przyjechał do Krakowa w celach turystycznych, robił zdjęcia krakowskich zabytków, używając drona wyposażonego w kamerę. Gdy na Rynku Głównym stracił panowanie nad urządzeniem i spadło ono na dach Bazyliki Mariackiej, zawiadomił policję. W ściągnięciu drona pomogli strażacy.
Sprawa ta zostanie przekazana prokuraturze, która zdecyduje o dalszym toku postępowania. Zgodnie z art. 212 ustawy prawo lotnicze, kto wykonując lot przy użyciu statku powietrznego narusza przepisy dotyczące ruchu lotniczego obowiązujące w obszarze, w którym lot się odbywa, podlega karze do pięciu lat więzienia. Jednak ze względu na okoliczności zdarzenia, do którego doszło w Krakowie może zapaść decyzja o warunkowym umorzeniu postępowania.