Sąd w Krośnie skazał na karę dożywotniego więzienia 46-letniego Piotra M. oskarżonego o zastrzelenie dwóch mężczyzn. Udowodniono, że pierwszego zabił z zazdrości o kobietę. Jego ofiarą został także mężczyzna, który widział pierwsze zabójstwo.

REKLAMA

Piotr M. został skazany za podwójne zabójstwo z premedytacją. Oczyszczenia z tego zarzutu domagała się jego obrońcy. Przekonywali, że mężczyzna działał w afekcie. Przypomnieli też, że przebył on w przeszłości (na skutek wypadku) trepanację czaszki i ma ubytki w płacie czołowym mózgu. Ich zdaniem zdarzenia te wpłynęły na zmianę jego zachowania, m.in. stał się agresywny.

Sąd jednak nie przyjął argumentacji obrony. W uzasadnieniu wyroku sędzia mówił, że zabójstwo było zaplanowane, a oskarżony na spotkanie z Marcinem zabrał broń, worki foliowe i sznury. Tak więc jechał on na spotkanie z pokrzywdzonymi w pełni przygotowany do tego, aby dopuścić się tego przestępstwa. W związku z tym trudno tutaj mówić o jakimkolwiek afekcie - zauważył sędzia.

Wyroku dożywocia od początku domagał się prokurator, a także rodzice i rodzeństwo zabitych mężczyzn.

Wyrok dożywotniego więzienia nie jest jednak prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.

Podwójna zbrodnia z zimną krwią

Według ustaleń motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę - Zuzannę, która pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim romans. Jednak związała się później z Marcinem D. i dla niego miała zerwać z Piotrem M. Drugi mężczyzna - kolega Marcina D., Bogdan K. z Iwonicza - był przypadkową ofiarą. Zginął, ponieważ był świadkiem zabójstwa.

Do zabójstwa doszło w 2008 roku. Tego dnia skazany umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce. Tam miał mu przekazać konia w ramach zapłaty za trzyletnią pracę w gospodarstwie oskarżonego. Marcin na spotkanie z Piotrem M. zabrał kolegę z Iwonicza - Bogdana K. Piotr M. strzelił w plecy mężczyzn, gdy stali do niego tyłem. Obaj zginęli na miejscu.

Dzięki zeznaniom świadka incognito, który zeznawał w drugim procesie, i wizji lokalnej ustalono, że Marcin i Bogdan zostali zabici, gdy stali w rzece Wisłok. Według prokuratora oskarżony zrobił tak w celu zatarcia śladów - krew bowiem spłynęła z wodą.

M. ukrył ciała w lesie, w rzadko odwiedzanym miejscu. Samochód Marcina wywiózł do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez ofiarę do dziewczyny, informujący, że zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę. Jak się okazało list został napisany na polecenie oskarżonego. Skazany wysyłał także uspokajające sms-y do rodziny ofiary i do Zuzanny.

Te informacje zaniepokoiły jednak bliskich Marcina D., ponieważ zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto sms-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin - według rodziny - robił błędy. Także rodzina Bogdana była zaniepokojona jego długą nieobecnością i brakiem informacji. Rodzina wiedziała jedynie, że wyjechał on wraz z Marcinem, tymczasem zostawił w domu paszport i pieniądze.

Poszukując zaginionych mężczyzn, policja dotarła do Piotra M. W czasie śledztwa przyznał się on do strzelania do mężczyzn, wspominał m.in. o obronie koniecznej. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jego wyjaśnienia były jednak sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym.

Wyrok dożywocia zapadł już wcześniej

Jest to już drugi wyrok dożywocia, jaki zapadł w tej sprawie. Od wyroku ze stycznia 2010 r. odwołali się obrońcy oskarżonego oraz pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych.

W maju 2010 Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił wyrok z powodu błędów proceduralnych i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji.