Ukraiński rząd zapewnił polskiego ambasadora w Kijowie, że tranzyt rosyjskiego gazu do Polski nie będzie zakłócony - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Szef polskiej placówki dyplomatycznej spotkał się w tej sprawie z wicepremierem odpowiedzialnym za ukraińską gospodarkę. Wcześniej przed możliwymi problemami w tranzycie surowca do Polski ostrzegał Gazprom.
Gazowy kryzys na linii Moskwa - Kijów dotarł do punktu kulminacyjnego. Ukraina znalazła wprawdzie pieniądze, by spłacić Gazpromowi dług za dostawy surowca w roku 2008, ale nie jest pewne, że Gazprom mimo wszystko nie zakręci kurka.
Jeśli ustalenia nie zapadną do północy, to 1 stycznia o godzinie 10.00 Gazprom nie będzie miał żadnych podstaw prawnych do przesyłania gazu poza granice celne Rosyjskiej Federacji - oświadczył w ostatnim dniu roku po południu prezes Gazpromu, Alieksiej Miller.
Gazprom oskarżył również Ukrainę o gazowy szantaż. Kijów miał bowiem zagrozić konfiskatą surowca płynącego do Europy Zachodniej. Do zapowiedzi odniósł się w telewizyjnym wystąpieniu rosyjski premier Władimir Putin. Ostrzegł władze w Kijowie przed "poważnymi konsekwencjami" w wypadku, gdyby próbowano zakłócić tranzyt rosyjskiego surowca na Zachód.
Rosyjski koncern chce, by Ukraina płaciła po Nowym Roku dwa razy więcej za gaz. Zaległych pieniędzy także na razie nie widzimy, za wcześnie mówić o spłaceniu długu, rozmowy o nowych dostawach toczą się - twierdził rzecznik Gazpromu, Siergiej Kuprianow.
Rosyjskie warunki nie spodobały się stronie ukraińskiej. Zaproponowana przez Rosję cena 250 dolarów za tysiąc metrów gazu, przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowej stawki za tranzyt paliwa przez terytorium Ukrainy, jest dla Kijowa nie do przyjęcia – oświadczenie tej treści złożył przedstawiciel prezydenta Wiktora Juszczenki ds. bezpieczeństwa energetycznego, Bohdan Sokołowski. Takie stanowisko przyjęła ukraińska delegacja, która wyruszyła do Moskwy na rozmowy w sprawie podpisania nowego kontraktu.
Jak jednak zapewnił Sokołowski, prezydent Juszczenko zaapelował, by delegacja państwowej spółki paliwowej Naftohaz Ukrainy dołożyła wszelkich starań, aby porozumienie gazowe z Rosją zostało zawarte jak najszybciej.
Gdyby Ukraina nie zgodziła się na ceny rynkowe, Gazprom mógłby zakręcić kurek. Ukraińcy nie są jednak bezbronni, w magazynach mają ponad 17 miliardów metrów sześciennych gazu, co pozwoliłoby przetrwać zimę.
Również rosyjski monopolista brał od pewnego czasu pod uwagę, że do podpisania nowego kontraktu z Ukrainą nie dojdzie. Jak dowiedział się nasz reporter, niedawno do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa dotarł list od Gazpromu z uprzedzeniem, że po 1 stycznia mogą pojawić się problemy z dostawami gazu.