Stany rzek są bez zmian – to pierwsze poranne dane Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Dolnośląskiego. Region nie zdążył jeszcze policzyć wszystkich strat po ostatniej powodzi, a już pojawiły się zapowiedzi obfitych opadów znad Czech.
Na razie jednak wyniki pomiarów są uspokajające.
Wieczorem na zagrożonych wodą przedmieściach Wrocławia setki osób przyglądało się rozwojowi sytuacji na rzece Bystrzyca. Boją się, że woda, która spuszczana jest ze zbiornika retencyjnego w Mietkowie, podtopi część gospodarstw w Jarnołtowie. Posłuchaj relacji Michała Szpaka:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Woda ze zbiornika w Mietkowie zrzucana jest cały czas. Prędkość zrzutu wynosi 60 metrów sześciennych na sekundę. Staramy się, żeby nie rósł poziom w zbiorniku i odpływ równy jest dopływowi - podkreśla Tadeusz Adamczyk, kierownik zbiornika. Jeżeli zacznie mocniej padać, zrzut zostanie zwiększony aż do 100 metrów sześciennych na sekundę.
Wstępne straty po powodzi w 4 dolnośląskich powiatach oceniono na prawie 130 mln zł. Nie wiadomo jednak, czy szacowania szkód nie trzeba będzie zaczynać jeszcze raz – prognozy dla Dolnego Śląska i Opolszczyzny nie są bowiem pocieszające.
Najbardziej ucierpiał powiat jeleniogórski - tam szkody obliczono na ponad 47 milionów złotych. Obliczenia obejmują jak na razie tylko mienie komunalne. Gdy dojdą do tego szkody wycenione przez prywatnych właścicieli, bilans może być nawet dwa razy wyższy.