W sądzie toczy się sprawa podżegania do zabójstwa m.in. Zbigniewa Ziobry przez "króla dopalaczy" Jana S. Ustalenia śledztwa spełniają wszystkie prawne przesłanki do posiadania przez ministra broni do celów ochrony osobistej - informuje Prokuratura Krajowa.
W ostatnich dniach w sieci pojawiły się zdjęcia ministra Ziobry z konferencji prasowej w Kopalni Węgla Kamiennego Bełchatów. Na niektórych zdjęciach widać broń za paskiem Ziobry. W środę Prokuratura Krajowa przesłała oświadczenie w tej sprawie.
"W sądzie toczy się sprawa podżegania do zabójstwa Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro. Oskarżonym o podżeganie (zlecenie) zabójstwa jest Jan S., zwany przez media królem dopalaczy. Ustalenia śledztwa spełniają wszystkie wymagane prawem faktyczne przesłanki do posiadania przez ministra Zbigniewa Ziobro broni do celów ochrony osobistej" - podała PK.
Jak informuje prokuratura, w toku prowadzonego przeciwko oskarżonemu Janowi S. postępowania sądy wielokrotnie wskazywały na wysokie prawdopodobieństwo zarzucanych mu czynów i systematycznie przedłużały też areszt tymczasowy oskarżonego, w którym pozostaje on do dziś.
Według śledczych, za zabójstwo ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Jan S. oferował 100 tys. zł. Zdaniem prokuratury, chciał w ten sposób doprowadzić do zaniechania prac nad zaostrzeniem kar za produkcję i handel dopalaczami, a samego Ziobrę oskarżał o to, że "zepsuł mu interes". Mężczyzna prowadził bowiem w Holandii firmę zajmującą się importem i eksportem materiałów chemicznych.
Oskarżony miał planować zabójstwo ministra przy użyciu m.in. materiału wybuchowego, trucizny albo pierwiastka radioaktywnego. Do przyjęcia zlecenia nakłaniał osobę, która - jego zdaniem - potrafiła skonstruować ładunek wybuchowy.
Jan S. miał też podżegać do zabójstwa prokuratora, który prowadził przeciwko niemu postępowanie dotyczące handlu dopalaczami oraz funkcjonariuszy z wydziału narkotykowego Komendy Stołecznej Policji, którzy rozpracowywali grupę przestępczą handlującą dopalaczami. Według prokuratury, miał też nakłaniać do nękania policjantów, podszywając się pod nich na portalach internetowych. Namawiał też do tworzenia fikcyjnych zdjęć i filmów, które miały służyć zdyskredytowaniu śledczego.
Mężczyzna był poszukiwany dwoma listami gończymi, dwoma europejskimi nakazami aresztowania i tzw. czerwoną notą Interpolu. Ostatecznie został zatrzymany na początku stycznia ub.r. w Milanówku pod Warszawą. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do stołecznego sądu w czerwcu 2020 r.
Jan S. jest oskarżony także w innym procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Oskarżyciele zarzucają mu kierowanie grupą handlującą dopalaczami, narażanie życia i zdrowia ponad 16 tysięcy osób, z czego 5 zmarło. Obok S. na ławie oskarżonych zasiadają: jego ojciec Jacek S., partnerka "króla dopalaczy" Paulina C. i mężczyzna, który miał zakładać konta służące do prania pieniędzy z dopalaczy. Proces ten, po wielokrotnych nieudanych próbach, ruszył w marcu br.
O kwestię posiadania broni Ziobro był pytany we wtorek przez dziennikarzy. Powiedział, że ma status pokrzywdzonego w sprawie zlecenia zabójstwa. Uznałem, że nie ma powodów, bym nie wystąpił o pozwolenie na broń do celów ochrony osobistej; od kilku lat posiadam broń, mam uprawnienia, czynienie z tego sensacji jest niezrozumiałe - dodał Ziobro.
Jak stwierdził, "oczywiście bandyci byliby pewnie zainteresowani", aby nie posiadał broni, "biorąc pod uwagę te zamiary, które zostały uzewnętrznione w materiałach procesowych prowadzonego śledztwa czy już sprawy w sądzie". Ale ja mam prawo skorzystać, jak każdy obywatel, z takich środków, które gwarantują mi i mojej rodzinie bezpieczeństwo - powiedział Ziobro.
Dodał, że od ponad 20 lat strzela z broni, uprawia strzelectwo sportowe i posiada umiejętności posługiwania się bronią. Zdarza się, że w czasie weekendów param się tego rodzaju pasją sportową. Wracałem, jak wczoraj wyjaśniałem, z weekendu do Warszawy i posiadałem ze sobą broń, której używałem właśnie w ten weekend dla celów sportowych na jednej ze strzelnic - powiedział Ziobro, dodając, że "nie widzi w tym nic zdrożnego".