Poselski projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakłada m.in. zmianę definicji zgwałcenia, został skierowany do Komisji Nadzwyczajnej ds. Zmian w Kodyfikacjach. Wszystkie kluby opowiedziały się za dalszymi pracami. Kluczowy punkt poselskiej propozycji zakłada, że za gwałt uznawane będzie doprowadzenie do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody.

REKLAMA

Posłanka Wanda Nowicka (Lewica) w trakcie pierwszego czytania w Sejmie podkreśliła, że projekt Lewicy ma na celu wprowadzenie skuteczniejszej ochrony autonomii seksualnej jednostki dzięki zaostrzeniu kar dla sprawców przestępstw seksualnych.

Ofiary cierpią po wielokroć - raz jako ofiary przemocy i gwałtu, a potem ponownie, podczas procesu sądowego, kiedy fakt zgwałcenia często jest kwestionowany, a gwałciciel nierzadko uniewinniony - mówiła.

Zdaniem Nowickiej, postępowanie musi być skoncentrowane na zachowaniu sprawcy, a nie ofiary.

Według obowiązującego obecnie prawa ofiara musi wyrazić sprzeciw wobec obcowania płciowego, żeby uznano, że doszło do gwałtu. Domniema się automatyczną zgodę na obcowanie płciowe. Dopiero udowodnienie, że naprawdę tego nie chciałyśmy przed obcymi ludźmi, prokuratorem sprawia, że ktoś może nam uwierzyć. Ciężar dowodu leży po stronie osoby, która przetrwała - wyjaśniała posłanka Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej.

Dodała, że "według szacunków w Polsce, jedynie co piąty gwałt jest zgłaszany, a tylko jedno na cztery postępowania kończy się potwierdzeniem przestępstwa". Podkreśliła, że "to się musi zmienić, by zgwałcenie stało się zbrodnią, bo obecnie jest tylko występkiem (...), a gwałt jest zbrodnią na naszym ciele, naszej wolności, na naszej psychice". Dodała, że to "historyczny moment", a ustawa "może zmienić los setek i tysięcy kobiet".

Warchoł pyta o zachowanie posłanek Lewicy

Podczas wystąpień klubów i kół w imieniu Prawa i Sprawiedliwości głos zabrał Marcin Warchoł, który podkreślił, że "wszelkiego rodzaju rozwiązania, mające na celu poprawę sytuacji ofiar przestępstw seksualnych, zasługują na uwzględnienie".

Zwrócił uwagę, że z tego powodu rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadził do Kodeksu karnego zmiany obowiązujące od 1 października ub.r. Przede wszystkim to zaostrzenie odpowiedzialności karnej za zgwałcenie, którego skutkiem jest śmierć ofiary. W tej chwili jest to od lat 8 do dożywotniego pozbawienia kary - powiedział Warchoł. Wymieniając kolejne wprowadzone wówczas zmiany, powiedział, że obecnie obowiązuje "zdecydowanie surowsze karanie".

Warchoł zarzucił też autorom projektu nowelizacji, że działają z "czystej kalkulacji politycznej", ponieważ w przeszłości nie poparli tego "dobrego projektu". Jak głosowały posłanki Lewicy, które dzisiaj prezentują nam ten projekt? Przeciwko tym rozwiązaniom - powiedział. Również pani poseł (Anita) Kucharska-Dziedzic, która jest wnioskodawczynią tego przedłożenia, głosowała przeciwko rozwiązaniu, żeby sprawca, gwałciciel, który jednocześnie dopuszcza się śmierci ofiary, podlegał karze od lat 8 do dożywocia. To państwo głosowaliście przeciwko zaostrzeniu (kar) do dożywocia za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem, to wy głosowaliście przeciwko zaostrzeniu do dożywocia za zgwałcenie zbiorowe (...). To, co dziś robicie, to wyraz obłudy, hipokryzji, zakłamania - powiedział.

Konfederacja popiera dalsze prace, ale wskazuje na wątpliwości

W trakcie pierwszego czytania projektu Grzegorz Płaczek (Konfederacja) podkreślił, że "gwałt jest czymś obrzydliwym", a statystyki dotyczące tego przestępstwa są niedoszacowane.

Jednak - zdaniem posła - projekt Lewicy budzi wątpliwości. Płaczek przytoczył jeden z artykułów projektu, który zakłada, że za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody. Wskazał, że powstaje pytanie, czy świadomą zgodą jest np. stosunek seksualny po alkoholu.

Czy naprawdę chcemy, aby każda osoba mogła stać się potencjalnym gwałcicielem tylko dlatego, że wcześniej nie zarejestruje i nie zarchiwizuje świadomej zgody na obcowanie płciowe? Nie wylewajmy dziecka z kąpielą - powiedział poseł, zaznaczając, że "sroga penalizacja zgwałcenia jest konieczna".

Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050-Trzecia Droga) podkreśliła, że od dawna istnieje konieczność dokonania redefinicji przestępstwa zgwałcenia i zaostrzenia kar. Dotychczasowa definicja gwałtu skupia się na poszukiwaniu u ofiar gwałtu widocznych i weryfikowalnych znamion oporu. Tymczasem brak oporu nie oznacza zgody, brak krzyku nie oznacza zgody, milczenie nie oznacza zgody, upojenie alkoholowe nie oznacza zgody - mówiła.

Niemal stuletnia definicja gwałtu

Obecna definicja gwałtu pochodzi z 1932 roku. Według niej za gwałt uznaje się doprowadzenie do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem.

W projekcie zaproponowano również podniesienie trzech lat dolnego wymiaru kary za zgwałcenie. Obecnie grozi za to kara od 2 do 12 lat więzienia. Według autorów projektu, podniesienie dolnej granicy kary zmieni rozumienie zgwałcenia z występku na zbrodnię.

W tle sprawa Lizy

Pierwsze czytanie projektu o poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu karnego, który zakłada m.in. zmianę definicji zgwałcenia, podniesienie kar za jego popełnienie i zmianę kategorii prawnej tego czynu z występku na zbrodnię odbyła się zaledwie dzień po tym, jak przez ulice Warszawy przeszedł marsz milczenia, będącym protestem wobec przemocy wobec kobiet.

"Miała na imię Liza, 25 lat, brązowe oczy i talent do projektowania czapek. Przyjechała do Polski jako uchodźczyni z Białorusi. Nie dowiemy się już, o czym marzyła i co planowała - w nocy, w centrum Warszawy, w ekskluzywnej dzielnicy, została brutalnie zgwałcona i zamordowana. Nikt nie zareagował, nikt nie zadzwonił na 112" - napisali na Facebooku organizatorzy marszu - białoruskie feministki, Fundacja KRAINA, Fundacja Martynka, Feminoteka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, SEMA Ukraine, Rezistanta Ukraine - zapraszając do uczestnictwa w nim.

Elizawietę, gdyż tak brzmi pełne imię kobiety, nagą i nieprzytomną, znalazł w niedzielę, 25 lutego, wcześnie rano dozorca w bramie posesji przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wezwał pogotowie i policję, kobieta trafiła do szpitala, była w stanie krytycznym. Zmarła, nie odzyskawszy przytomności, w piątek 1 marca. Sprawcą, który został zatrzymany jeszcze w dniu napaści, okazał się 23-latek. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. duży nóż kuchenny i kominiarkę użyte do popełnienia przestępstwa. Nie tylko zgwałcił kobietę, ale też zrabował swojej ofierze dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych oraz portfel.