PGE Polska Grupa Energetyczna opublikowała protokół z października 2019 roku, kończący konsultacje transgraniczne z Czechami ws. przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów do 2044 roku. "Czesi przyjęli zaproponowane przez kopalnię środki minimalizujące wpływ kopalni na przygraniczne tereny czeskie" - podała spółka. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni.

REKLAMA

Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia. W piątek TSUE do tego wniosku się przychyliło.

PGE Polska Grupa Energetyczna opublikowała protokół z października 2019 roku, kończący konsultacje transgraniczne z Republiką Czeską ws. przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów do 2044 roku.

Polska spółka podała w komunikacie, że "konsultacje ze stroną czeską prowadzone były przez pięć lat z ponadstandardową intensywnością".

"W protokole z uzgodnień, Czesi przyjęli zaproponowane przez kopalnię środki minimalizujące wpływ kopalni na przygraniczne tereny czeskie. Na tej podstawie kopalnia otrzymała decyzję środowiskową, a w dalszej kolejności koncesję na wydobycie do 2044 r. Mimo to Czesi domagają się natychmiastowego zamknięcia Kopalni Turów" - podkreślono w komunikacie.

Strona czeska zgodziła się na polskie propozycje i podpisała w październiku 2019 roku protokół uzgodnień. Wszystkie zobowiązania zawarte w protokole spełniliśmy. Kończymy również budowę prewencyjnego ekranu chroniącego wody gruntowe na granicy kopalni - powiedział Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.


Polityczne echa decyzji TSUE ws. Turowa

Decyzja TSUE ws. kopalni Turów jest skandaliczna i nie do zaakceptowania przez stronę polską; rząd podejmie wszelkie działania, aby przeciwdziałać tej decyzji - zapewniła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.

W ocenie przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych winę za zaistniałą sytuację ponosi m.in. rząd.

Po pierwsze, zawiodła polska dyplomacja, bo kwestie zaskarżenia przez państwo drugiego państwa leżą w gestii dyplomacji. Nie mamy ambasadora w Czechach, nie miał kto zasygnalizować, a na końcu premier nie podjął stosownych działań, szczególnie na szczycie V4 w lutym tego roku, na kilka dni przed decyzją Czechów, którzy zaskarżyli Polskę do TSUE - mówił poseł KO Piotr Borys.

Komentując sprawę kopalni w Turowie posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska oceniła, że polski rząd nie wykorzystał czasu, który miał na przedstawienie planu odejścia od węgla na tym terenie i na skompensowanie strat środowiskowych. Myślę, że dialog z Czechami można byłoby nawiązać i do zaognienia tego konfliktu by nie doszło - dodała.

Poseł Lewicy Dariusz Wieczorek ocenił, że ws. Turowa "wina leży po stronie zarządu PGE i władz PGE i polskiego rządu". Sprawa trwa od trzech lat. Sprawę można było załatwić w sposób polubowny, tylko nie wiemy, dlaczego zarząd spółki uznał, że jeżeli są szkody górnicze wynikające z działalności górniczej, to one obowiązują tylko do granicy państwa i to jest cały problem - powiedział.

W podobnym tonie wypowiada się wiceprezes PSL, poseł Koalicji Polskiej Dariusz Klimczak. To porażka naszej dyplomacji, porażka tych osób, które prowadziły tę sprawę, które nie potrafiły się dogadać z Czechami, a wyrok TSUE jest tylko efektem błędów po stronie polskiej - ocenił Klimczak.

Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił, że postanowienie TSUE jest "kolejnym potwierdzeniem stałego rozszerzania swoich kompetencji przez Unię Europejską. Balans władzy pomiędzy państwem członkowskim, jakim jest Polska, i ośrodkiem centralnym stale przesuwa się na korzyść ośrodka centralnego - powiedział.