Prawdopodobnie dopiero w czerwcu, już po referendum unijnym, premier Miller stanie ponownie przed sejmową komisja śledczą, badającą tak zwaną aferę Rywina. Dzisiejsze, 7-godzinne przesłuchanie, które przebiegało w wyjątkowo nerwowej atmosferze, przerwano po słownej scysji między premierem i pytającym Zbigniewem Ziobro.
To miał być przełom i ciężkie chwile dla Millera, tymczasem przez 7 godzin byliśmy świadkami syzyfowych prób Zbigniewa Ziobro wydobycia z premiera konkretnych odpowiedzi.
I tak np. poseł Ziobro kilkanaście razy próbował dowiedzieć się, czy premier wierzył, że Lew Rywin rzeczywiście złożył korupcyjną propozycję Agorze. To jest kwestia, którą komisja śledcza musi ustalić - odpowiedział na uporczywe pytania posła PiS-u premier Millera.
Twierdząca odpowiedź na to pytanie pociągnęłaby za sobą poważne konsekwencje dla samego przesłuchiwanego. Premier nie zawiadomił przecież o całej sprawie prokuratury. Dlatego właśnie Miller unikał konkretnych odpowiedzi i atakował Zbigniewa Ziobro: Panu posłowi coś się pomyliło. Nie wiem jeszcze co, ale może komisja śledcza to ustali.
Ale to była tylko przygrywka. Leszek Miller wybuchł, gdy Zbigniew Ziobro zapytał go o związek polityków SLD z Edwardem M., uznawanym za zleceniodawcę morderstwa generała Papały: Jeśli słucham czegoś takiego, to mam tylko jedno słowo, żeby określić postępowania pana posła Ziobro. Tym słowem jest „podłość”.
Chwilę potem premier dodał: Pan jest zerem, panie pośle.
FOTO: Archiwum RMF
21:55