Poselski projekt ustawy zgłoszony przez parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości umożliwi postawienie zarzutów prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofowi Kwiatkowskiemu - ustalił reporter RMF FM Grzegorz Kwolek. Chodzi o projekt, który zapewne dla niepoznaki został zgłoszony jako nowelizacja ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich.
Projekt ustawy został zgłoszony w ubiegłym tygodniu jako "Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich oraz niektórych innych ustaw" i podpisany przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości z Andrzejem Matusiewiczem na czele.
W uzasadnieniu można przeczytać, że intencją posłów było wprowadzenie jednolitych przepisów dotyczących zatrzymania, aresztowania i pozbawienia immunitetu RPO, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, posłów i senatorów oraz właśnie prezesa NIK. (...) istnieje szereg różnych uregulowań kwestii uchylania immunitetu osobom nim objętym, wobec których złożono wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Tak duża liczba uregulowań prowadzi zdaniem wnioskodawców do nadmiernego wydłużenia postępowania i utrudnia pokrzywdzonym dochodzenie sprawiedliwości na drodze sądowej - piszą posłowie.
Od prawników nasz reporter usłyszał, że głównym efektem nowej ustawy będzie możliwość postawienia zarzutów Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, który do tej pory korzystał z niejasnych zapisów w ustawie o Najwyższej Izbie Kontroli i przez to nie można było go odwołać ani pozbawić immunitetu. Po zmianach - jak zauważa w rozmowie z naszym dziennikarzem prawnik Mariusz Krawczyński - prokuratura nie powinna mieć problemów z postawieniem zarzutów. W sposób taki jasny i zdecydowany umożliwi postawienie zarzutów każdemu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, który może być na podstawie przepisów tej ustawy w sposób jasny pociągnięty do odpowiedzialności karnej - mówi prawnik.
Politycy PiS przekonują jednak, że to tylko efekt uboczny nowych przepisów. Według zapewnień Andrzeja Matusiewicza, ustawa nie była pisana z myślą o Krzysztofie Kwiatkowskim. To są, proszę pana, pana insynuacje. Trzeba tę procedurę dotyczącą immunitetu ujednolicić - usłyszał od Matusiewicza Grzegorz Kwolek.
Przypomnijmy, że z nagrań z podsłuchów z rozmów Kwiatkowskiego z politykiem PSL, Janem Burym, wynika, iż prezes NIK miał wpływać na rozstrzygnięcia konkursów na kierownicze stanowiska w Izbie - dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie, dyrektora delegatury NIK w Łodzi i wicedyrektora departamentu środowiska w NIK.
Już jesienią 2013 roku CBA przesłało do katowickiej prokuratury materiały dotyczące ustawiania konkursów w NIK. Śledczy wystąpili do organu kontroli państwowej o dokumenty i przesłuchali w tej sprawie pierwsze osoby.
Z kolei 21 sierpnia 2014 roku kontrolerzy NIK-u weszli do CBA, by sprawdzić jak ta instytucja jest przygotowana do realizacji rządowego programu zwalczania i przeciwdziałania korupcji w latach 2014-2019. Te działania miały bardzo szeroki zakres. NIK żądała między innymi dokumentów sprawozdawczych, w których mogły być między innymi informacje na temat tajnych działań agentów. Według naszych ustaleń, CBA wielokrotnie odmawiało kontrolerom wglądu w akta. Szef CBA jeszcze w sierpniu zeszłego roku - tuż po rozpoczęciu kontroli NIK w jego instytucji - interweniował w tej sprawie u premiera.
Paweł Wojtunik podważał między innymi zakres i formę kontroli. Dokument, poza premierem, otrzymali też marszałek Sejmu, szef sejmowej speckomisji Zbigniew Sosnowski z PSL oraz Mariusz Błaszczak z PiS, jako szef sejmowej komisji kontroli państwowej. W piśmie znalazła się też obawa, że działania kontrolerów mogą mieć związek z trwającym śledztwem w sprawie ustawiania konkursów w NIK. TUTAJ PRZECZYTACIE WIĘCEJ NA TEN TEMAT
(mal)