Nie zapraszaj do siebie cyfrowego złodzieja! Otwierasz przeróżne strony albo załączniki? Nie ułatwiaj "obcym" dostępu do swojego komputera! Hakerzy atakują już nie tylko instytucje - tak jak ostatnio sparaliżowali na kilka godzin start samolotów LOT - ale też coraz częściej zaglądają do prywatnych urządzeń.

REKLAMA

Laboratorium ESET podaje listę pięciu cyfrowych grzechów, które najczęściej popełniają internauci. Zebraliśmy dla Was te "występki" wraz z radami jak uniknąć ataku.

Pierwszy grzech. Korzystanie z tych samych haseł. Pamiętajcie, żeby do różnych usług - banku, poczty, czy serwera plików - używać różnych haseł. I często je zmieniajcie! Hasła powinny być różnorodne. Najlepiej, żeby składały się z liczącej kilkanaście znaków kombinacji cyfr, liter i znaków przestankowych.

Drugi grzech. Zaufanie do linków w serwisach społecznościowych. Uważajcie na sensacyjne artykuły w takich miejscach. Informacja o chorobie znanego aktora może być próbą przejęcia Waszego konta, albo zapisania Was do odpłatnych serwisów premium.

Trzech grzech. Pobieranie aplikacji z nieznanych źródeł. Program, który ma być edytorem tekstów, albo grą może okazać się wirusem, albo trojanem, czy otwarciem komputera, albo telefonu dla hakerów. Po zainstalowaniu takiego oprogramowania dostęp do Waszych danych stoi otworem.

Czwarty grzech. Brak aktualizacji oprogramowania. Hakerzy starannie sprawdzają, czy w często instalowanych programach, takich jak np Adobe Flash nie ma luk, przez które można zaatakować Wasz komputer. Producenci regularnie publikują tak zwane łatki, które usuwają błędy. Pamiętajcie o częstych aktualizacjach.

Piąty grzech. Wysyłanie poufnych danych przez niezabezpieczone i publiczne WIFI. W takich otwartych sieciach cyberprzestępcy mogą podejrzeć przesyłane informacje. Nigdy w takich sieciach nie logujcie się do banku, poczty czy serwisów społecznościowych.