Wystukujemy coraz więcej guzików na telefonach. Dzieje się tak, bo operatorom brakuje nowych numerów dla swoich klientów. W Pomorskiem, w ramach jednego województwa, trzeba dzwonić w kilka stref międzymiastowych, a największy operator telekomunikacyjny twierdzi, że zmiany są trudne technicznie.
To spadek jeszcze po reformie administracyjnej Edwarda Gierka. Razem z nowymi województwami pojawiło się 49 nowych stref międzymiastowych. Mniejsze miasta i miasteczka były dumne, bo miały swój numer kierunkowy. Minęło prawie 30 lat i z dumy nie pozostało nic, tylko dzwoniący płacą więcej, bo dzwonią na "zamiejscowo".
W tej sprawie prawdopodobnie nic nie można zrobić. Największy operator telekomunikacyjny odsyła abonentów do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Stamtąd kierowani są do resortu transportu i budownictwa pod pretekstem, że to minister musi wydać odpowiednie rozporządzenie. Minister natomiast tłumaczy, że takiego rozporządzenia nie będzie.
W Krakowie natomiast wiele osób nadal może korzystać z krótkich numerów telefonicznych. Są nimi abonenci podłączeni do starych analogowych centrali. Ich radość nie potrwa jednak długo, gdyż do końca roku centrale zostaną zamienione na cyfrowe, a te wymagają używania długich numerów.