Sprawa reparacji wojennych od Niemiec jest zamknięta - podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej Radosław Sikorski, dodając, że "Polska próbuje uzyskać to, co jest do uzyskania". Mowa m.in. o "formie zadośćuczynienia" i o tym, "żeby Polska skorzystała".

REKLAMA

Wizytę w Warszawie składa dziś szef MSZ Wielkiej Brytanii David Cameron. Dyplomata spotkał się rano z szefem resortu spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim.

Obaj politycy wystąpili później na wspólnej konferencji prasowej. Radosław Sikorski między innymi zapewniał o doskonałych stosunkach polsko-brytyjskich; było też o wojnie w Ukrainie i impasie w amerykańskim Kongresie, w którym ważą się losy pomocy wojskowej dla Ukrainy.

Na spotkaniu z mediami nie zabrakło też kwestii... reparacji wojennych od Niemiec. Szef polskiej dyplomacji został o to zapytany przez dziennikarza Telewizji Republika Michała Jelonka.

Moja poprzedniczka (...) pani minister Anna Fotyga już wiele lat temu w odpowiedzi na interpelację poselską zaznaczyła (...), że niestety reparacji uzyskać się nie da - szef MSZ. Poczdam zdecydował inaczej - dodał.

Reparacji Polska niestety nie może uzyskać. Próbujemy uzyskać to, co jest do uzyskania - podkreślił, mówiąc, że chodzi o "formę zadośćuczynienia" i o to, "żeby Polska skorzystała".

Co, jeśli nie pieniądze?

Na temat reparacji wojennych od Niemiec Radosław Sikorski mówił również w niedawnym wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel". Zapewnił wówczas, że to dla obecnych władz "ważny temat". Polska dwukrotnie była ofiarą II wojny światowej: ze strony niemieckiej i wtedy, gdy wojska radzieckie narzuciły nam komunizm - przypomniał.

Polska poniosła gigantyczne straty materialne i na dziesięciolecia pogrążyła się w biedzie - podkreślił szef MSZ, zwracając uwagę, że choć Niemcy uznają kwestię reparacji za zamkniętą, to "uznają swoją moralną odpowiedzialność".

Na pytanie, co może z tego wyniknąć, minister odpowiedział, że "przede wszystkim 'widoczny znak', centrum dokumentacji, centrum dialogu, które uznaje cierpienia Polaków i jest jednocześnie miejscem pamięci". Niemcy mają przecież dziurawą pamięć. Wiedzą o Holokauście, pamiętają blokadę Leningradu i Stalingradu, ale zapomnieli, co zrobili z polską ludnością cywilną - powiedział w rozmowie z "Der Spieglem". Przypomniał pierwsze bombardowanie lotnicze II wojny światowej - na Wieluń, który został zniszczony przez Luftwaffe.

Czy to oznacza, że Polska nie domaga się już 1,3 biliona euro? Jeśli Berlin chce przelać te pieniądze - w porządku! Zgodzimy się nawet na redukcję, jeśli pieniądze wpłyną do końca roku - powiedział Sikorski. Ale poważnie - pieniądze to trudna sprawa w czasach wojny i kryzysu. Prosimy niemiecki rząd o przygotowanie pakietu, który przekona naszą opinię publiczną i pokaże im: Aha, Niemcy są gotowi zająć się tą sprawą - podkreślił.

Szef resortu spraw zagranicznych stwierdził, że może być też widoczny drugi znak, "np. odbudowa przez Niemców jednego ze zniszczonych budynków w Warszawie, być może Pałacu Saskiego. Niemcy mogliby też sfinansować opiekę medyczną dla ocalałych albo zainwestować w zdolności obronne naszych krajów, abyśmy mogli wspólnie bronić się przed Putinem - zauważył.