Po zmianach w ustawie samorządowej rola miejskich radnych została poważnie ograniczona na rzecz prezydenta czy burmistrza. Ile i czy w ogóle pracuje więc samorządowiec? Reporterzy RMF wzięli dziś pod lupę radnych.

REKLAMA

W nowych przepisach rola radnych została poważnie ograniczona - powinni mieć więc więcej czasu na spotkania z mieszkańcami i pomoc w załatwianiu ich problemów. A jak jest w rzeczywistości? Ile zarabiają radni? Co za te pieniądze robią?

Posłużymy się tu przykładem Krakowa, mieszczańskiego grodu o długich tradycjach samorządowych. Jak się okazuje, pod koniec września 34 krakowskich radnych wciąż jeszcze po wakacjach nie ustaliło swoich dyżurów, w tym wszyscy trzej wiceprzewodniczący rady miasta. Większość z nich tłumaczy się... powakacyjnym bałaganem.

Myśmy przygotowywali bardzo poważną konferencję ogólnopolską, więc stąd wrzesień był dla nas takim miesiącem dość trudnym - wyjaśnia radny Jan Okoński. On swój dyżur już ustalił, ale inni mają z tym spore kłopoty.

Dodajmy, iż w tym miejscu, że rajcy nie mieli żadnych kłopotów z ustaleniem swojej diety: niemal 2,5 tys. zł. Ile radny pracuje za te pieniądze? Na miesiąc średnio 50 godzin. A co osiągnęli dotąd krakowscy radni? Największym osiągnięciem jest ustalenie diet i nadanie imienia kilku szkołom.

Warmia i Mazury to region, gdzie mieszkańcy szczególnie liczą na pomoc samorządowców. Sięgające 30% bezrobocie, koszmarne drogi, czy problemy z wodą w kilkuset gospodarstwach – tak wygląda region.

Finansową pomoc oferuje Unia Europejska, problem w tym, że niewiele gmin wie, jak z niej skorzystać. Np. połowa wniosków złożonych do najnowszej edycji programu SAPARD została odrzucona z powodu błędów popełnionych przez radnych.

Problemy z niekompetentnymi samorządowcami ma też Olsztyn. Z powodu fatalnego błędu popełnionego przez radnych w wyborze inwestora w mieście nie powstanie aqua park. A wizją tej inwestycji władze przez 2 lata karmiły mieszkańców Olsztyna.

Miasto straci prawdopodobnie także bardzo atrakcyjny grunt, na którym miał powstać obiekt. Mieszkańcy zostali więc z kąpielówkami w rękach, a radni nadal sobie radzą.

Gdańskiem rządzi 34 radnych. Decydują o budowie lokalnych dróg, o lokalizacji stacji benzynowych, otwierają i zamykają szkoły. Gdańscy radni twierdzą, że są przygotowani, znają problemy miasta i wyborcy im ufają. Jeśli się jednak obserwuje, jak radni pracują, czar pryska.

W czasie sesji dokonano zmian w budżecie miasta. Reporter RMF zapytał, czego te zmiany dotyczą. Nie dowiedział się jednak niczego. Podobnie w sprawie protestów mieszkańców dotyczących zagospodarowania przestrzennego jednej z dzielnic. Radny, mimo że miał podjąć ważną decyzję, nie wiedział co bulwersuje mieszkańców:

Są jednak radni, którzy radzą sobie jakoś w tej niewiedzy. Na sesję przychodzą ze ściągą, na której mają napisane, jak głosować.

Wielu osiągnięć nie ma także rada Warszawy. W Ratuszu panuje paraliż decyzyjny i dlatego wciąż nie ma jeszcze nowego statutu miasta. Jak nie ma statutu, to nie ma i regulaminu rady. Efekt: sesje rady to pasmo kłótni i sporów o pietruszkę. Nic dobrego nie można powiedzieć też o radach dzielnic stolicy.

Poznań słynie z gospodarności. Pojmowana jest ona jednak w bardzo specyficzny sposób. W poznańskim urzędzie miasta są 32 wydziały i biura, z których każde ma swojego dyrektora. Na dodatek kompetencje poszczególnych biur i wydziałów pokrywają się:

15:55