Wojna w Iraku staje się coraz bardziej niebezpieczna dla wojsk koalicji, w tym również polskich żołnierzy. W zamachach giną kolejne osoby. Nie bez powodów więc coraz częściej słuchać pytanie: czy Polska cokolwiek wygrała na wojnie z Irakiem?
Wojna z Irakiem dała nam przyjaźń Waszyngtonu, ale jak na razie ogranicza się ona tylko do deklaracji. O pieniądzach czy ułatwieniach wizowych dla Polaków wciąż nie słychać. Dziś na konferencji prasowej minister Włodzimierz Cimoszewicz o politycznych wygranych czy ich braku mówić jednak nie chce, przekonując, że Polska poparła wojnę nie myśląc o zyskach, tylko o obaleniu dyktatury.
Dlatego też MSZ pytany o lukratywne kontrakty i naszą obecność w odbudowie Iraku, odpowiada, że zrobił co mógł, żeby pomóc polskim firmom. Jednocześnie dyplomatycznie dodaje: Dla szeregu polskich firm tempo podejmowania decyzji w ramach przetargów ogłaszanych w Iraku jest zbyt wielkie.
Minister Cimoszewicz zapewnia jednak, że nasze firmy umowy podpisują, ale jakie konkretnie – nie wiadomo, bo szef dyplomacji mówi o tym bardzo wymijająco: Nie mam całkowitej pewności, czy te firmy nie powinny same podać do publicznej wiadomości faktu, że zawierają kontrakty.
Firmy jednak milczą, a wiadomo, że sukcesami raczej każdy chwalić się lubi. Wcale nie brzmi to zbyt optymistycznie... Tym bardziej, gdy słychać takie słowa: Prawdziwe projekty rekonstrukcji Iraku – prawdziwe w sensie wymiaru finansowego – to dopiero przyszłość. Niestety znów słychać słowo – przyszłość.
A wojna to przeszłość i teraźniejszość, ale zyski wciąż przyszłość. Czy więc może nie przegraliśmy?
21:20