Nadal czekamy na odpowiedź władz w Moskwie w sprawie zakazu importu naszej żywności. Choć od deklaracji o zamiarze spotkania ekspertów obu stron i ministrów rolnictwa mija tydzień, to nic się nie dzieje. Moskwa milczy, nasi producenci narzekają, bo tracą.
Oczywiście Polska może wysyłać oficjalne pisma, może prosić, naciskać na Unię Europejską, ale ostatecznie piłka jest po stronie rosyjskiej i to Moskwa musi dać jakąkolwiek odpowiedź.
Rosjanie są świadomi, że tych spraw między sąsiadami na dłuższą metę nie da się utrzymać – by w ogóle ze sobą nie rozmawiać w sprawach drażliwych - mówi Lech Różański szef zespołu kryzysowego. Jednocześnie jednak przyznaje, że jak na razie nie tylko nie ma żadnego konkretnego terminu na takie drażliwe rozmowy, ale i żadnej chęci ze strony rosyjskiej.
A gospodarcze straty Polski są coraz większe, wszak to milion euro każdego dnia obowiązywania zakazu.