Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał w piątek prawomocny wyrok ws. śmierci ukraińskiego pracownika porzuconego w lesie. Grażyna F. została skazana na karę roku i 10 mies. więzienia. Sąd zaostrzył także nałożony na nią zakaz zajmowania stanowisk związanych z zatrudnieniem pracowników do 12 lat.
W maju ub. roku Sąd Rejonowy w Nowym Tomyślu uznał kobietę winną nieudzielenia pomocy pracownikowi i wymierzył jej karę roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd nałożył na nią także 8-letni zakaz zajmowania stanowisk związanych z zatrudnieniem pracowników, oraz 8-letni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z zatrudnieniem pracowników.
Apelację od tego wyroku złożyła prokuratura, obrońcy, oraz pełnomocnik rodziny zmarłego.
W piątek Sąd Okręgowy w Poznaniu, jako sąd drugiej instancji, wydał wyrok w tej sprawie. Sąd utrzymał w mocy karę roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności wymierzonej Grażynie F., zaostrzył jednak do 12 lat nałożony na nią zakaz zajmowania stanowisk związanych z zatrudnieniem pracowników, oraz zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z zatrudnieniem pracowników.
W naszej ocenie nie ma najmniejszej wątpliwości, że oskarżona zrobiła dużo mniej niż powinna. Nie widzieć dlaczego zakładała, że być może stan zdrowia pokrzywdzonego się poprawi, że być może to, że mu się podłoży poduszkę pod głowę, da szklankę wody nagle spowoduje, że przestanie mieć drgawki i że będzie z nim jakiś logiczny kontakt - podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Jerzy Andrzejewski.
Jak dodał, oskarżona "mogła swobodnie zadzwonić i wezwać pomoc, natomiast nie skorzystała z tej możliwości, czekała co będzie i w ten sposób nie udzieliła pomocy pokrzywdzonemu, mimo że to ona jako reprezentująca pracodawcę była do tego zobowiązana" - powiedział.
Wyrok jest już prawomocny.
Oskarżonej nie było w sądzie w trakcie odczytywania wyroku. Obrońcy nie wykluczyli złożenia kasacji.
Pełnomocniczka rodziny zmarłego Vasyla C. - Iryna Myzyna powiedziała mediom po ogłoszeniu orzeczenia, że jest rozczarowana wyrokiem i będzie wnosiła o pisemne uzasadnienie orzeczenia.
Na Ukrainie ta sprawa wywołała bardzo spory oddźwięk, tak samo jak w Polsce. Przy pomocy byłego już konsula honorowego Witolda Horowskiego została przeprowadzana zbiórka, która odbiła się szerokim echem w Polsce, na Ukrainie też ta sprawa była śledzona na bieżąco. I pomimo że rodzina zabezpieczona jest finansowo, to jednak ta kobieta, która pozostała z trójką dzieci bez męża, oczekuje jakiegoś działania ze strony sądu i wymiaru sprawiedliwości - powiedziała.
Dodała, że oskarżona nie przeprosiła rodziny zmarłego, ani razu się także z nimi nie skontaktowała.
Vasyl C. zasłabł w połowie czerwca 2019 roku podczas pracy w zakładzie stolarskim w okolicach Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. Pracujący tam inni obywatele Ukrainy poprosili kierowniczkę zakładu Grażynę F. o wezwanie pogotowia. Kobieta miała jednak oświadczyć, że "nigdzie nie zadzwoni, jak również zakazała im wzywania pomocy".
W pewnym momencie jeden z pracowników - Serhii H. rozpoczął akcję reanimacyjną - lecz nie przyniosła ona rezultatu; Vasyl C. nie dawał już żadnych oznak życia. Wówczas - jak wskazała prokuratura - Grażyna F. nakazała zakończenie pracy i wydała wszystkim pracownikom polecenie opuszczenia hali produkcyjnej. Następnie kobieta miała zamknąć zakład pozostawiając w nim ciało zmarłego.
Prokuratura ustaliła, że Grażyna F. udała się do Poznania, gdzie wynajęła samochód. Po powrocie oświadczyła, iż Serhii H. ma jej pomóc w załadowaniu zwłok do pojazdu, którym przyjechała. Ten odmówił, lecz Grażyna F. zagroziła, że nie wypłaci mu pensji. Serhii H. bał się zgłosić zdarzenie na policję, gdyż przebywał w obcym kraju, nie znał języka, jak również nie miał umowy o pracę. Ostatecznie przeniósł zwłoki do samochodu, którym Grażyna F. pojechała na teren powiatu wągrowieckiego, gdzie porzuciła ciało w lesie.
Zwłoki Vasyla C. odnalazł leśniczy niedaleko Skoków - ok. 120 kilometrów od Nowego Tomyśla. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł poprzedniego dnia na skutek niewydolności oddechowo-krążeniowej.
W tej sprawie oskarżony został także Serhii H., któremu prokuratura zarzuciła utrudnianie postępowania karnego "poprzez pomoc Grażynie F. w zatarciu śladów przestępstwa, przy czym czynu tego dopuścił się z obawy przed grożącą mu odpowiedzialnością karną". Sąd uznał winę oskarżonego i wymierzył mu karę grzywny.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zabłądził we mgle, na ratunek czekał w jamie śnieżnej. Akcja ratunkowa w Tatrach