Aparat Draegera, który miał przy sobie sztygar z "Halemby" nie zaginął. Gliwicka prokuratura prostuje doniesienia prasowe, informując, że przyrząd do mierzenia stężenia niebezpiecznych substancji został wywieziony na powierzchnię wraz z ciałem górnika.
Urządzenie od samego początku było w posiadaniu policji. Dzięki temu aparatowi śledczy powinni ustalić, co działo się 1030 metrów pod ziemią tuż przed wtorkowym wybuchem.
Urządzenie cały czas rejestruje warunki panujące w chodniku – jeśli wskaźniki pokażą niebezpieczną zawartość metanu w atmosferze, natychmiast zawiadamiany jest dyspozytor.